* Oczami Arii*
Wbiegłam do domu i mijając Jamesa, stojącego przy schodach, pobiegłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam spod łóżka walizkę i rzuciłam ją, otwartą, na łóżko. Zaczęłam wrzucać do niej wszystkie ubrania, kosmetyki i inne rzeczy. To wszystko zmieściło się tam, dzięki specjalnemu czarowi. Gdy chciałam zapiąć walizkę ktoś złapał moje nadgarstki i odwrócił mnie przodem do siebie.
- Co robisz?- zapytał James.
- Wyprowadzam się.- odpowiedziałam.
- Dlaczego?? - zapytał na pozór spokojnym głosem, ale wiedziałam że próbuje nie wybuchnąć.
- Żeby was ratować. Pomyśl, po tym co zrobiłam na tej polanie, na pewno będzie chciała się zemścić... Nie mogę was narażać...
- Nie narażasz nas!! - krzyknął, a ja aż podskoczyłam. - Przepraszam... - powiedział cicho, widząc moją reakcję.- Wręcz przeciwnie, gdyby nie ty to już pewnie umarlibyśmy z głodu, wśród stert śmieci... - gdy tylko skończył zaśmialiśmy się cicho, choć oboje wiedzieliśmy że to była bardzo prawdopodobna wizja... No dobra, może trochę przesadzam. - A pomyśl o Rebeck'e, gdyby nie ty to już dawno by nie żyła. A po za tym rada nie odważy się, cię zaatakować po tym co zrobiłaś na tamtej polanie, więc odpowiedź jest prosta: ty nas ratujesz, a nie nam zagrażasz. Więc rozpakuj te walizki i chodź na dół, bo zamówiliśmy pizze.
Milczałam chwilę aż w końcu powiedziałam:
- No dobra, tylko się rozpakuję... - powiedziałam i wymruczałam szybko pod nosem zaklęcie, a rzeczy same wracały na swoje miejsca. Po chwili walizka zamknęła się i wleciała pod łóżko. Odwróciłam się z zamiarem wyjścia z pokoju. Gdy poczułam silne ramiona zaciskające się wokół mnie. Wtuliłam się w Jamesa jak małe dziecko w matkę... To było to czego potrzebowałam. Gdy chłopak wypuścił mnie już z uścisku, zadzwonił mój telefon. Popatrzyłem na ekran i zobaczyłam to czego się spodziewałam. Zayn :* dzwoni. Patrzyłam tępo w ekran telefonu. Odebrać czy nie??
- Nie odbierzesz?? - zapytał James.
- Nie. Nie odbiorę.
- Dlaczego?? - powiedział.- Chyba nie zerwaliście?!- zapytał ironicznie. Lecz po chwili widząc łzy w moich oczach i moją minę, uśmiech który miał na twarzy zmienił się w zmartwioną, zaskoczoną minę.
- Ale dlaczego?? - zapytał. Patrzyłam mu prosto w oczy, myśląc nad tym czy mogę mu powiedzieć prawdę. Lecz po chwili pomyślałam o Głodomorze, który uratował mi życie, o Marchewkożercy, o Harrym, o Liamie i o Zaynie... O moim Zaynie... James miał obowiązek powiedzieć o nich radzie, a nie chcę żeby któremuś z nich stała się krzywda.
- To proste, on ma miliony fanek, koncertuje po całym świecie ten związek i tak nie miał szans na przetrwanie, a ja po prostu oszczędziłam nam złudzeń i cierpienia... Ciągła rozłąka, krótkie rozmowy telefoniczne, te wszystkie hejty od jego fanek to dla mnie za dużo... Ja nie chcę cierpieć...- skończyłam lekko łamiącym się głosem, przez łzy.-Po prostu nie chcę.
*Oczami James'a*
- Po prostu nie chcę.- powiedziała Aria, a ja objąłem ją.
Dziewczyna wtuliła się we mnie, trzęsąc się przez płacz.
- Cii... Spokojnie.. Będzie dobrze... - uspokajałem przyjaciółkę , głaszcząc ją po włosach. Po jakimś czasie, już tylko cicho pociągała nosem. Po następnych paru minutach odsunęła się ode mnie i zaczęła przeglądać się w lustrze.
- Boże, wyglądam jak potwór!! -powiedziała i zaczęła zmywać pozostałości po tuszu z twarzy.
- Wiesz nie chciałem cię dobijać. -powiedziałem i nim się obejrzałem dostałem od niej poduszką po głowie.
- Więc, tak się bawimy!! Wiedz że to oznacza wojnę!- powiedziałem i zacząłem ją łaskotać.
- Przestanę, jak przeprosisz!! - powiedziałem.
- Nigdy!!! - krzyknęła.
- To ja nigdy nie przestanę.!!
- Dobra, poddaję się!!! Przepraszam!!!- krzyknęła, a ja przestałem ją łaskotać i rzuciłem się na łóżko obok niej. Zaczekałem aż nasze oddechy się uspokoją.
- To co, idziemy na tą pizzę???
*Oczami Zayna*
Po nieprzespanej nocy, nie miałem ochoty ruszać się z łóżka... A tym bardziej iść na jakieś głupie spotkanie z Simonem. Moja poduszka, dalej pachniała nią.... W końcu wstałem z łóżka, zgarnąłem jakieś ubrania i poszedłem pod prysznic.
Podczas gdy ciepła woda, spływała po moim ciele, rozmyślałem co teraz zrobić... Gdy już wyszedłem spod prysznica, wiedziałem co zrobię... Odzyskam ją.
*Oczami Arii *
Byłam na zakupach z Alex i czekałam aż dziewczyna zapłaci za piękną malinową sukienkę. Przypomniało mi się, jak byliśmy z Zaynem na zakupach... Pamiętam jak winda się zacięła między piętrami...
- To co idziemy?? - zapytała Alex, wyrywając mnie z transu.
- Co?? A tak, jasne.- powiedziałam i poszłyśmy dalej.
- Ooo, chodź tu, mają wyprzedaż!!!- powiedziała Alex i pociągnęła mnie do środka. Sklep był ogromny , a ja znalazłam dla siebie tylko sukienkę, która od razu wpadła mi w oko.
- Alex, skończyłaś?? - zapytałam czekając aż przymierzy kolejną sukienkę.
Ile można przymierzać 2 kiecki?
- Ja idę, będę w naszej ulubionej kawiarni. - powiedziałam wiedząc że zrozumie o co mi chodzi.
Jasne, idź, przyjdę do ciebie jak tylko skończę.
-Ok.- powiedziałam i wyszłam ze sklepu. Szybko wjechałam po ruchomym schodach, wciąż pamiętając o tym co się stało ostatnio.
Szybko weszłam do lokalu i zajęłam moje ulubione miejsce przy oknie. Kawiarnia znajdowała się na najwyższym piętrze, a jej jedna ze ścian była przeszklona. Jednak dzięki temu że szkło było hartowane, promienie słoneczne nie oślepiały. Przeglądałam właśnie menu, gdy usłyszałam znajomy głos:
- Hej, mogę się dosiąść??- podniosłam głowę i zobaczyłam Lucasa.
- Jasne, siadaj. - powiedziałam, a on zajął miejsce na przeciwko mnie.
- Więc, co u ciebie?? - zapytałam go.
- A dobrze. Mój klub co raz lepiej zarabia ...
- Czekaj, jaki klub?? A to nie miał być sklep zielarski?? - zapytałam go.
- No niby tak, ale klub, a sklep to prawie to samo...
- Powiedzmy, że masz rację... - powiedziałam chcąc oszczędzić mu tłumaczenia się.
- A co u ciebie??
- To samo co zawsze. Zajmuję się Hanną, ratuje Alex i Jamesa przed torturą zwaną sprzątaniem....
- A co u Zayna??- zapytał, a ja poczułam ukłucie w serce.
- My nie jesteśmy już razem... - wyszeptałam cicho.
- Dlaczego???- zapytał. Nie odpowiadałam mu przez długą chwilę, patrząc przez okno, z którego było widać cały Londyn. Big Ben, Tower Bridge, Tamiza...
- A jak myślisz?? On jest sławny, ma miliony fanek... Myślisz że wszystkie cieszą się z tego, że jesteśmy razem?? Otóż nie... Codziennie dostaje tysiące tweet'ów, o tym jak bardzo mnie nienawidzą... To wszystko boli... A poza tym on co chwilę gdzieś wyjeżdża... Ja nie potrafiłabym wytrzymać tego wszystkiego...- zdecydowałam powiedzieć mu to samo co James'owi i Alex.
- Szkoda... Ale może lepiej było to zrobić teraz... Później to by tylko bardziej bolało...
- I tak to boli.. Ale masz rację. - wyszeptałam, a po moich policzkach spłyneły łzy. Zanim się zorientowałam chłopak siedział, na krześle obok mnie i mocno mnie przytułał.
* Oczami Zayna *
-Długo jeszcze?? - zapytałem Harrego, który przymierzał dziesiątą koszulę.
- Jeszcze chwilę. To już ostatnia.
- Szkoda, że to już czwarta ostatnia koszula. - mruknąłem, wiedząc że i tak to usłyszy.
- Oj już nie przesadzaj... Przecież muszę dobrze wyglądać.- już chciałem, powiedzieć że nigdy nie będzie dobrze wyglądać, podszedł do nas Louis.
- Tu jesteście, co wy robicie tyle czasu??- zapytał Tommo.
- Harry przymierza koszule.
- Aaaa, to wszystko tłumaczy... - powiedział. Cała nasza czwórka wiedziała jaką obsesję na punkcie swojej garderoby, a szczególnie koszul.
- Ja idę na kawę, bo inaczej zasnę. Idziesz ze mną??- zapytałem go.
- Nie, zostanę z nim. Wiesz, że Harry potrzebuje kogoś do doradzania, choć i tak weźmie pierwszą rzecz którą mierzył. - specjalnie wypowiedział głośniej ostatnie pięć słów.
- Oj, nie przesadzaj. Nigdy tak nie robię.- usłyszałem głos Harrego dochodzący z przymierzalni.
- Hazz, ty tak zawsze robisz.- powiedział Lou. Nie chcąc być świadkiem ich "kłótni", pożegnałem się z Louisem, i wyszedłem ze sklepu. Skierowałem swoje kroki do kawiarni, która znajdowała się piętro wyżej. Gdy tylko podszedłem do lokalu, zobaczyłem kartkę na której pisało:
" W dniu 23.06.2013 kawiarnia będzie nieczynna z powodu szkolenia personelu. Za wszelkie niedogodności przepraszamy "
Westchnąłem cicho, to była kawiarnia do której, zawsze chodziliśmy z chłopakami, bo nigdy nie było tam dużo nastolatków , co wiązało się z mniejszym ryzykiem rozpoznania. Przeważnie byli tam sami ludzie po trzydziestce, natomiast w tej drugiej kawiarni, zawsze było pełno młodych ludzi. Jednak tak bardzo potrzebowałem kawy, że postanowiłem tam pójść. Szybko wyjechałem ruchomymi schodami na następne piętro. Gdy tylko wszedłem do lokalu, zobaczyłem przytulającą się parę, siedzącą obok okna. Brązowowłosa dziewczyna, strasznie przypominała Arię. Natomiast chłopak też mi kogoś przypominał.
I wtedy ona odsunęła się od niego... To była ona.... To była Aria... Moja Aria...
*Oczami Arii*
Odsunęłam się od niego.
- Przepraszam za to. Taka chwila słabości...
- Nie przejmuj się... Jeśli to miało ci pomóc to proszę bardzo. - powiedział i się uśmiechnął. Odpowiedziałam mu pierwszym, od jakiegoś czasu, szczerym uśmiechem. Już miałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam ten głos :
- A więc, to tak. Zrywasz ze mną, żeby być z nim. - odwróciłam szybko głowę, w kierunku skąd dobiegał głos.
Stał tam, ubranych w czarne spodnie, białą koszulkę i czarną, skórzaną kurtkę.
- O czym ty.. - zaczęłam, ale on nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał:
- Mogłaś mi to powiedzieć, a nie mówić że nie możesz mi powiedzieć...- chciał dodać, coś jeszcze, ale tym razem ja mu przerwałam:
- Pomyśl czasami co mówisz... To naprawdę nie boli... - rzuciłam i wybiegłam z kawiarni.
* Oczami Lucasa *
Patrzyłem jak Aria wybiega z lokalu, powstrzymując łzy. Popatrzyłem na Malika i powiedziałem :
- Na co czekasz, biegnij za nią...
- Ale o czym. - zaczął, ale nie pozwoliłem mu skończyć:
- Przecież widzę co się dzieje.. Chociaż widziałem was razem, tylko jeden raz i z tego co wiem, to nie byliście wtedy parą, to widzę co się między wami dzieje... Słyszę w jaki sposób ona o tobie mówi... Widzę to jakieś na nią patrzysz... Więc, nie wiem dlaczego tu jeszcze stoisz, powinieneś pobiec za nią... - powiedziałem , a on patrzył na mnie z głupią miną.
* Oczami Zayna *
- No, leć...- powiedział, a ja nie czekając ani sekundy więcej i wybiegłem z kawiarni... Stanąłem na zewnątrz i nie wiedziałem w którą stronę pójść. W końcu zdecydowałem się pójść, tak jak poniosą mnie nogi.... Nim się obejrzałem, byłem na parkingu podziemnym, a przede mną szła Aria...
Widziałem że próbowała powstrzymać łzy, ale mimo tego i tak parę spłonęło po jej policzkach. Szybko podszedłem do niej i złapałem ją mocno za nadgarstek. Zaczęła szarpać się, lecz trzymałem ją za mocno. Przyciągnąłem ją do siebie, obejmując ją ramionami. Dziewczyna szarpała się jeszcze chwilę, aż w końcu przestała...
* Oczami Arii *
Przestałam się szarpać i po prostu stałam tak, pozwalając mu się obejmować... Dlaczego???
Nie wiem... Chyba dlatego że tego potrzebowałam... Potrzebowałam go...
Wtuliłam się w jego tors, a on oparł brodę o moją głowę... Wciągnęłam nosem powietrze, jednocześnie zaciągając się jego zapachem. Miałam ochotę, zostać z nim na zawsze. Nie chciałam go zostawiać. Chciałam już zawsze móc, czuć ten zapach. Zapach jego perfumów pomieszanych z, zapachem papierosów.
Chłopak zaczął delikatnie kołysać nas na boki. Poza chwili, odsunęłam się od niego, a po moich policzkach dalej spływały łzy. Zayn delikatnie starł je kciukiem, powodując drżenie mojego ciała. Uśmiechnął się, widząc jak, pomimo tego wszystkiego co się działo, reaguje na jego dotyk. Nagle przypomniała sobie, o tym kim on jest, a przed oczami stanęła mi scena gdy jeden z łowców dźgnął mnie sztyletem. Przecież to mógł być on.
- Zayn ja nie mogę... Muszę iść...- szepnęłam, a on zacieśnił tylko, swój uścisk na moim nadgarstku.
- Proszę, nie rób tego. Zostań ze mną. Proszę...- powiedział, a jego głos był przepełniony rozpaczą i błaganiem.
- Ale ja nie mogę zostać....
- Możesz, a nawet musisz... Bez ciebie nie potrafię żyć... Te cztery dni bez ciebie były straszne... Cały czas czułem pustkę spowodowaną brakiem ciebie... To co ze mną zrobiłaś, przeraża mnie.. Ja nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować... Proszę wróć do mnie...
Ja cię kocham.... Kocham Cię... - ostatnie słowa wręcz wyszeptał...
- Ja ciebie też, ale nie możemy być razem...
- Dlaczego?? Proszę, wytłumacz mi to.- powiedział cicho, a ja postanowiłam trzymać się starej wersji.
- A jak myślisz?? Codziennie dostaje tysiące tweet'ów w których twoje fanki, mówią mi jaka jestem brzydka, głupia i jak bardzo chcą mojej śmierci.. Myślisz że to miłe??- powiedziałam, a zanim chłopak zdążył się odezwać, dodałam- A poza tym, ciągłe rozłąki... To dla mnie za dużo...
- Nie chcesz być ze mną, bo nie chcesz być przywiązana do osoby, której nie ma przy tobie??!- zapytał wkurzony.- Boisz się??!
- Zayn, to nie tak....- zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć:
- To jak??!! I tylko nie mów że nie możesz mi powiedzieć, bo nie ręczę za siebie...- warknął. Delikatnie wyswobodziłam nadgarstek z jego uścisku i dotknęłam jego policzka. Pod wpływem mojego dotyku przymknął oczy. Wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam jego usta, a po chwili szepnęłam:
- Kiedyś ci to wytłumaczę, obiecuję.- i wpiłam się w jego wargi.
* Oczami Zayna *
- Kiedyś ci to wytłumaczę, obiecuję.- szepnęła po czym poczułem jej wargi na moich. Pocałowała mnie tak jak kiedyś, na samym początku. Odsunęła się ode mnie, a ja dalej stałem z zamkniętymi oczami. Po chwili otworzyłem je tylko po to, by zobaczyć tył jej auta, jadącego w stronę wyjazdu...
* Oczami Louisa *
Byłem dokładnie na tej samej polanie, gdzie kilka dni temu prawie nie umarliśmy. Tylko tym razem stałem z boku , widząc wszystko ale nie uczestniczyłem w wydarzeniach. Widziałem jak te trzy potwory, rzucają zaklęcie i cała nasza czwórka upada na ziemię. No właśnie czwórka.... Gdzie jest Niall?? W pewnym momencie, na środek wybiegła... Aria. Chwilę kłóciła się z nimi, a później uniosła ręce do góry i zaczęła wymawiać jakieś tajemnicze słowa. Potwory znikły, a ona przerwała czar. Nagle ktoś krzyknął że Zayn nie żyje. Dziewczyna szybko pobiegła do niego i odsunęła Nialla. Po chwili wymawiała zaklęcie, aż serce mojego przyjaciela znów zaczęło bić. Zachwiała się delikatnie. Wiedziałem, że zaraz upadnie. Niall wziął ją na ręce i zabrał z polany, a ja poczułem, że znikam. Spadałem w dół.
Obudziłem się zlany potem. Ten sen... To na pewno nie by przypadek. To musi coś znaczyć. Tylko jeszcze nie wiem co, ale się dowiem. Napewno.
_________________________________________________________________________________
No więc, rozdział pisała Panna Horan, trochę długo jej zeszło. Jeszcze teraz dostała szlaban i nie ma jak go dodać. Więc ja zabrałam się i napisałam kilka ostatnich słów. Ogólnie to przepraszam za duże odstępy czasowe. Poprawimy się. Obiecuję.
Przepraszam za błędy, nie mam za bardzo czasu ich sprawdzać. Jutro sprawdzian z angielskiego. Kartkówka z biologi i niemieckiego. Jednym słowem koszmar.
I wtedy ona odsunęła się od niego... To była ona.... To była Aria... Moja Aria...
*Oczami Arii*
Odsunęłam się od niego.
- Przepraszam za to. Taka chwila słabości...
- Nie przejmuj się... Jeśli to miało ci pomóc to proszę bardzo. - powiedział i się uśmiechnął. Odpowiedziałam mu pierwszym, od jakiegoś czasu, szczerym uśmiechem. Już miałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam ten głos :
- A więc, to tak. Zrywasz ze mną, żeby być z nim. - odwróciłam szybko głowę, w kierunku skąd dobiegał głos.
Stał tam, ubranych w czarne spodnie, białą koszulkę i czarną, skórzaną kurtkę.
- O czym ty.. - zaczęłam, ale on nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał:
- Mogłaś mi to powiedzieć, a nie mówić że nie możesz mi powiedzieć...- chciał dodać, coś jeszcze, ale tym razem ja mu przerwałam:
- Pomyśl czasami co mówisz... To naprawdę nie boli... - rzuciłam i wybiegłam z kawiarni.
* Oczami Lucasa *
Patrzyłem jak Aria wybiega z lokalu, powstrzymując łzy. Popatrzyłem na Malika i powiedziałem :
- Na co czekasz, biegnij za nią...
- Ale o czym. - zaczął, ale nie pozwoliłem mu skończyć:
- Przecież widzę co się dzieje.. Chociaż widziałem was razem, tylko jeden raz i z tego co wiem, to nie byliście wtedy parą, to widzę co się między wami dzieje... Słyszę w jaki sposób ona o tobie mówi... Widzę to jakieś na nią patrzysz... Więc, nie wiem dlaczego tu jeszcze stoisz, powinieneś pobiec za nią... - powiedziałem , a on patrzył na mnie z głupią miną.
* Oczami Zayna *
- No, leć...- powiedział, a ja nie czekając ani sekundy więcej i wybiegłem z kawiarni... Stanąłem na zewnątrz i nie wiedziałem w którą stronę pójść. W końcu zdecydowałem się pójść, tak jak poniosą mnie nogi.... Nim się obejrzałem, byłem na parkingu podziemnym, a przede mną szła Aria...
Widziałem że próbowała powstrzymać łzy, ale mimo tego i tak parę spłonęło po jej policzkach. Szybko podszedłem do niej i złapałem ją mocno za nadgarstek. Zaczęła szarpać się, lecz trzymałem ją za mocno. Przyciągnąłem ją do siebie, obejmując ją ramionami. Dziewczyna szarpała się jeszcze chwilę, aż w końcu przestała...
* Oczami Arii *
Przestałam się szarpać i po prostu stałam tak, pozwalając mu się obejmować... Dlaczego???
Nie wiem... Chyba dlatego że tego potrzebowałam... Potrzebowałam go...
Wtuliłam się w jego tors, a on oparł brodę o moją głowę... Wciągnęłam nosem powietrze, jednocześnie zaciągając się jego zapachem. Miałam ochotę, zostać z nim na zawsze. Nie chciałam go zostawiać. Chciałam już zawsze móc, czuć ten zapach. Zapach jego perfumów pomieszanych z, zapachem papierosów.
Chłopak zaczął delikatnie kołysać nas na boki. Poza chwili, odsunęłam się od niego, a po moich policzkach dalej spływały łzy. Zayn delikatnie starł je kciukiem, powodując drżenie mojego ciała. Uśmiechnął się, widząc jak, pomimo tego wszystkiego co się działo, reaguje na jego dotyk. Nagle przypomniała sobie, o tym kim on jest, a przed oczami stanęła mi scena gdy jeden z łowców dźgnął mnie sztyletem. Przecież to mógł być on.
- Zayn ja nie mogę... Muszę iść...- szepnęłam, a on zacieśnił tylko, swój uścisk na moim nadgarstku.
- Proszę, nie rób tego. Zostań ze mną. Proszę...- powiedział, a jego głos był przepełniony rozpaczą i błaganiem.
- Ale ja nie mogę zostać....
- Możesz, a nawet musisz... Bez ciebie nie potrafię żyć... Te cztery dni bez ciebie były straszne... Cały czas czułem pustkę spowodowaną brakiem ciebie... To co ze mną zrobiłaś, przeraża mnie.. Ja nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować... Proszę wróć do mnie...
Ja cię kocham.... Kocham Cię... - ostatnie słowa wręcz wyszeptał...
- Ja ciebie też, ale nie możemy być razem...
- Dlaczego?? Proszę, wytłumacz mi to.- powiedział cicho, a ja postanowiłam trzymać się starej wersji.
- A jak myślisz?? Codziennie dostaje tysiące tweet'ów w których twoje fanki, mówią mi jaka jestem brzydka, głupia i jak bardzo chcą mojej śmierci.. Myślisz że to miłe??- powiedziałam, a zanim chłopak zdążył się odezwać, dodałam- A poza tym, ciągłe rozłąki... To dla mnie za dużo...
- Nie chcesz być ze mną, bo nie chcesz być przywiązana do osoby, której nie ma przy tobie??!- zapytał wkurzony.- Boisz się??!
- Zayn, to nie tak....- zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć:
- To jak??!! I tylko nie mów że nie możesz mi powiedzieć, bo nie ręczę za siebie...- warknął. Delikatnie wyswobodziłam nadgarstek z jego uścisku i dotknęłam jego policzka. Pod wpływem mojego dotyku przymknął oczy. Wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam jego usta, a po chwili szepnęłam:
- Kiedyś ci to wytłumaczę, obiecuję.- i wpiłam się w jego wargi.
* Oczami Zayna *
- Kiedyś ci to wytłumaczę, obiecuję.- szepnęła po czym poczułem jej wargi na moich. Pocałowała mnie tak jak kiedyś, na samym początku. Odsunęła się ode mnie, a ja dalej stałem z zamkniętymi oczami. Po chwili otworzyłem je tylko po to, by zobaczyć tył jej auta, jadącego w stronę wyjazdu...
* Oczami Louisa *
Byłem dokładnie na tej samej polanie, gdzie kilka dni temu prawie nie umarliśmy. Tylko tym razem stałem z boku , widząc wszystko ale nie uczestniczyłem w wydarzeniach. Widziałem jak te trzy potwory, rzucają zaklęcie i cała nasza czwórka upada na ziemię. No właśnie czwórka.... Gdzie jest Niall?? W pewnym momencie, na środek wybiegła... Aria. Chwilę kłóciła się z nimi, a później uniosła ręce do góry i zaczęła wymawiać jakieś tajemnicze słowa. Potwory znikły, a ona przerwała czar. Nagle ktoś krzyknął że Zayn nie żyje. Dziewczyna szybko pobiegła do niego i odsunęła Nialla. Po chwili wymawiała zaklęcie, aż serce mojego przyjaciela znów zaczęło bić. Zachwiała się delikatnie. Wiedziałem, że zaraz upadnie. Niall wziął ją na ręce i zabrał z polany, a ja poczułem, że znikam. Spadałem w dół.
Obudziłem się zlany potem. Ten sen... To na pewno nie by przypadek. To musi coś znaczyć. Tylko jeszcze nie wiem co, ale się dowiem. Napewno.
_________________________________________________________________________________
No więc, rozdział pisała Panna Horan, trochę długo jej zeszło. Jeszcze teraz dostała szlaban i nie ma jak go dodać. Więc ja zabrałam się i napisałam kilka ostatnich słów. Ogólnie to przepraszam za duże odstępy czasowe. Poprawimy się. Obiecuję.
Przepraszam za błędy, nie mam za bardzo czasu ich sprawdzać. Jutro sprawdzian z angielskiego. Kartkówka z biologi i niemieckiego. Jednym słowem koszmar.
Szkoda że tyle trzeba czekać :/ ale ogólnie to fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Aria i Niall znajdą jakieś wyjście z tej sytuacji, bo szkoda takiej miłości...
Czekam na następny rozdział i zapraszam tu: http://one-direction-half-a-heart.blogspot.com/