Wika to geniusz!!! Wyczuj sarkazm.

Przypadkiem zmieniłam kolejność rozdziałów i nie mam pojęcia jak to naprawić. Teraz 2 jest po 8. Wybaczcie mi ten błąd. Jestem tylko człowiekiem. Przepraszam.

środa, 11 lutego 2015

Część 1 Rozdział 17

* Oczami Arii *
Siedziałam na kanapie, myśląc o poprzednim wieczorze.. Nie mogłam wyrzucić z głowy widoku Zayna. Zrozpaczonego, bezbronnego. Smutek w jego oczach, sprawiał że moje serce krwawiło.

Poważnie Black?? Brzmisz jak bohaterka hiszpańskiej telenoweli... Brakuje tylko muzyki...

Usłyszałam w mojej głowie znajomy głos.

Czego chcesz James??


A w sumie to niczego... Masz tam może gdzieś Alex?? Byliśmy wczoraj w takim jednym klubie i olała mnie dla jakiegoś skurwysyna...


Nic nowego... To znaczy... Wiesz że Alex czasami tak robi pewnie wróci za parę godzin.


Pewnie tak... Co robisz?? Mogę do ciebie wpaść??


Ummmm Ummmm... Nie??- Mój telepatyczny głos przybrał zawstydzonego tonu.-Spodziewam się odwiedzin takiego jednego no i wiesz...


Uhhh, no dobra ogarniam... Już nie przeszkadzam..


Pa Jamie...


Kocham telepatię... Jej używanie nie wymaga od nas żadnej mocy. Wystarczy że oboje jesteście czarownikami... Poczułam jak coś wibruje pod moją ręką i usłyszałam znajomą muzykę.
- Co tam Horan??
- A chciałem sprawdzić co tam u mojej BBFF.
- Wiesz że teoretycznie to ty jesteś moim BFBFF?? Best Fake Blond Friend Forever.
- Brawo Black, kiedy to wymyśliłaś?
- Nie mogłam spać. I jakoś tak wyszło...
- Więc... Jak się czujesz??
- W sumie to nieźle... Powiedziałabym że prawie tak samo jak przed ugryzieniem...
- Ar... Uważaj na siebie. Nie chcę żeby coś ci się stało.
- Co ty taki poważny??
- Po prostu uważaj, obiecaj mi to.
- Obiecuje że będę na siebie uważała, ale nie ogarniam po co ci to...
- Po prostu uważaj na to komu ufasz.-powiedział po czym się rozłączył.

*Oczami Nialla*

-Poważnie?? "Uważaj na to komu ufasz"??! -krzyknął Lou, gdy tylko odłożyłem komórkę.
-A co miałem powiedzieć? "Uważaj na swojego sam-nie-wiem-czy-byłego-czy-nie bo chce cię zabić??! Poważnie to miałem jej powiedzieć?
-Tak!! Właśnie to miałeś powiedzieć!!
-Wiesz że nie mogę! Nie mogę wkopać Zayna, ale nie chce żeby coś stało się Ar...
-Ar??
- Tak. Strasznie ją to wkurza...
- Boże Horan... Nie mogę dopuścić żeby ona też umarła...
- "Też"??-mruknąłem, ale on to zignorował.
-Musimy coś zrobić! Ja... Ona.. Ughh!!
-Lou, dlaczego tak ci na niej zależy, przecież to wiedźma, a ty z nas wszystkich zabiłeś ich najwięcej...Dlaczego?

*Oczami Arii*



Od: Zayn
Mogę do ciebie wpaść o 10? Xx

Szybko luknęłam na zegar. 9:12...
Do: Zayn
Ok. Czekam. X

Szybko zeskoczyłam z łóżka i popędziłam pod prysznic. Może i widać prawie wszystkie żyły na moich rękach, ale przecież nie mogę tam siedzieć brudna i z tłustymi włosami.
Po skończonym prysznicu, wyleciałam owinięta ręcznikiem. Szybko ubrałam czystą bieliznę i czarne rurki.. A co z górą??  Popatrzyłam na zegarek 9:38. Szybko złapałam białą bokserkę i czarną koszulę. Poleciałam do łazienki wysuszyć włosy i umyć zęby.
Gdy już jakoś okiełznałam szopę na głowie, zabrałam się za makijaż. Lekkie pociągnięcia tuszem, kreski, i trochę pudru i różu. Na nogi założyłam czarne stopki. Popatrzyłam na siebie w dużym lustrze, które wisiało na drzwiach mojej szafy. Nie jest źle, włosy spięte w kok, ciuchy zakrywały ślady po Wyklętym. Wyglądało to wręcz idealnie jeśli mielibyśmy gdzieś wyjść, ale też nie było za eleganckie na siedzenie w domu.


Od: Zayn
Jestem na dole. Otwórz drzwi ;)

Uśmiechnęłam się i pobiegłam na dół. Otworzyłam drzwi szybkim szarpnięciem i stanęłam twarzą w twarz z Mulatem.
- Cześć.
- Hej. - powiedział i od razu mnie przytulił. Ummmm, mięta i papierosy... Gdyby tylko dało się zrobić z tego perfumy.
- Chcesz coś do picia?? Kawę, herbatę, sok??
- Tak właściwie to mam ochotę cię gdzieś porwać.... Co ty na to??
- Hmmm, myślę że nawet może ci się to udać. - czułam się dzisiaj wyjątkowo dobrze. Myślę że to trochę tak jak, ma się raka... Może to jest właśnie mój "ostatni dobry dzień"?? 
 - O ile nie wrzucisz mnie do bagażnika.
- Myślę że obejdzie się bez tego.

* Oczami Alex *

Powoli otworzyłam oczy. Siedziałam w jakimś brudnym, wilgotnym pomieszczeniu. Jedynym źródłem światła było małe okienko. Chciałam do niego podejść, ale gdy tylko podniosłam ręce zabrzęczały łańcuchy. No poważnie??!  Zimne żelazo.
Musiałam trafić na łowców profesjonalistów?? Na takich którzy wiedzą o zimnym żelazie??
Zimne żelazo to jedyny materiał na świecie który jest w stanie zablokować nasze moce. Wszystkie. Nawet telepatię. Jest bardzo trudne do zdobycia, ale ja mam szczęście!!
Myśl Alex, myśl!! Przecież musi być...
- Widzę że panienka się już obudziła. -znam ten głos.
- Harry???

* Oczami Arii *
- No cóż moje dzieciństwo było dość dziwne. Dorastałam w magicznym miejscu...
- Magicznym??? - przerwał mi chłopak. Od samego rana jest jakiś dziwny. Wypytuje oraz moje dzieciństwo, o rodziców, znajomych...
- No wiesz domek w środku lasu, niedaleko jezioro i tak dalej... - poczułam jak w kieszeni wibruje mi telefon.


Od: Niall
Pamiętaj o obietnicy xx



Zmarszczyłam brwii i zaczęłam mu odpisywać...

Do: Niall
Pamiętam xx coś się stało?

- Coś nie tak?- usłyszałam Zayna.
- Wszystko jest ok. Alex chciała wiedzieć czy jestem w domu.- skłamałam szybko
- Ahh tak.- wymruczał, chyba nie do końca mi wierząc. 

Od: Niall
Nic się nie dzieje... Tylko proszę uważaj i nie wychodź nigdzie sama.


Do: Niall
Jestem z Zaynem, nic mi nie grozi Xx

*Oczami Alex*

Poczułam następne mocne kopnięcie.
-Oj Alex,Alex... Aż tak bardzo ci na nich zależy?? Zdradź nam parę imion i będziesz wolna.
- Wolna?!- powiedziałam plując krwią.- Chyba wolna od życia.
- No cóż... Dosyć dobre stwierdzenie...- powiedział i zamilkł na chwilę.- Wiesz co?.- wyciągnął coś z dobrze znanej mi szuflady- Myślę że powinnaś się napić...- zanim zdążyłam zareagować wcisnął butelkę w moje usta i odchylił głowę. Poczułam wodę spływającą moim gardłem- gorącą jak ogień.
- Sproszkowane żelazo, rozpuszczone w wodzie... Takie skuteczne... Czy oni są tego warci?? Dlaczego masz za nich umierać? Przecież oni też powinni zapłacić, tylko podaj nazwiska...-powiedział patrząc mi w oczy.
- Zbliż się-szepnęłam, a on chyba odruchowo to zrobił.- Pieprz się swoim mini-kutasem...
- Jaka szkoda..-powiedział odsuwając się, a po chwili poczułam ogień w moim gardle.

*Oczami ???*

- Wszystko idzie zgodnie z planem. Wykończą ją przed końcem tygodnia.-powiedział mój podwładny.
-Ah tak? 
-Pojmali blondynę, a jeden z nich jest właśnie na spotkaniu z naszym celem. Jesteśmy wręcz pewni powodzenia planu. Poszli za pozostawionym przez nas wskazówkami, które doprowadziły ich do Alexis. Dziewczyna jest przytrzymywana w domku poza miastem i torturowana. 
- Hmmm... Dobrze odejdź.- Ashton skinął głową i wyszedł. 
- No i co Black?? Nigdy byś nie pomyślała że to ja cię zabije! Ja! Osoba tak ci bliska... Od 8 lat prześladuje mnie pragnienie twojej śmierci, wiesz o tym??! Od tylu lat oni nie żyją!! Przez twoich rodziców! Nawet po śmierci potrafili nieźle utrudnić innym życie!! Ale teraz ich ukochana córka zapłaci za ich błędy...

*Oczami Arii*

Siedzieliśmy z Zaynem w parku, na czerwonym kocu w szarą kratę, rozłożonym pod dużym dębem. Moja głowa opierała się o jego ramię, a w talii obejmował mnie drugim.
- Nad czym tak myślisz?-zapytał przerywając ciszę.
- W sumie... O niczym... O wszystkim i niczym.
- Pasjonujący temat.-mruknął,delikatnie całując mnie w czoło.
Mhmmm, mogę już umrzeć... Słońce,park i mój... Były z którym zerwałam, bo chciał mnie zabić, choć nie wiedział że to ja... Boże Black... Nie mogłaś zakochać się w tym gościu z kawiarni? Albo tym który codziennie biega obok domu? Albo nawet w Jamesie??
Nie zapędzaj się - powiedziałam w myślach do tego drugiego ja. - W Jamesie nigdy...
- Nie zadręczaj się.- usłyszałam i popatrzyłam zdziwiona na chłopaka.- Spięłaś się, a poza tym masz ten wyraz twarzy.
- Wszystko jest OK.- powiedziałam jeszcze mocniej się w niego wtulając.
- Wiesz że jest już po 16?
- Naprawdę?-powiedziałam, sięgając po komórkę. - Faktycznie.
- Co powiesz na zmianę miejsca?
- Okej, a na jakie?
- Niespodzianka.- powiedział podnosząc się i ciągnąc mnie za sobą.

*Oczami Louisa*
Nieważne jak bardzo się starałem, nie mogłem pozbyć się z głowy słów Nialla. Przez te słowa sam się zadręczam już dwie godziny.
No Tomlinson... Myśl... Może dlatego mi na niej zależy bo ci kogoś przypomina...

*Oczami Arii*
Jechaliśmy samochodem powoli opuszczając Londyn, gdy mój wzrok padł na dwójkę dzieci bawiących się na małym placu zabaw, między kamienicami. Moje myśli automatycznie uciekły do pewnego dnia, który miał swoje miejsce 15 lat temu...

-James, poznaj Arię.
W pokoju była dwójka starszych osób, wyglądająca na jakieś 30 lat i oni. Dwójka dzieci, tak bardzo różna.. On był wysoki jak na swoje pięć lat, a ona dosyć niska. On stał wyprostowany, a ona kuliła się, ściskając w ręce łapkę misia. 
- Cześć, jestem James.- powiedział chłopczyk, wyciągając rękę w stronę dziewczynki.
- Jestem Aria.-wyszeptała dziewczynka, ledwie ściskając jego rękę.
- Nie wiem czy wiesz, ale zostaniemy najlepsiejszymi przyjaciółmi na całym bożym świecie.
***
-No dobrze dzieci, dzisiaj zaczniemy naukę zaklęcia lewitacji. Nie martwcie się, jeśli wam coś nie wyjdzie. To wasze pierwsze zaklęcie. A teraz zajmijcie miejsca przy stole, każdy przy swojej skrzynce. Obiecuję wam że już za tydzień, będziecie w stanie unieść połowę tych piórek.- kobieta zaczęła tłumaczyć dzieciom co i jak. Każde z nich słuchało swojej nauczycielki jakby właśnie tłumaczyła im na czym polega sens życia... A może im to tłumaczyła? Przecież magia jest ich przeznaczeniem.
Ośmioletni James widząc że je jego przyjaciółka się czymś wyraźnie martwi, sięgnął po jej rękę i uścisnął jak to miał w zwyczaju.
- Nie martw się. Na pewno ci się uda.
-A co jeśli nie? Co jak zrobię z siebie idiotkę?
- Nie zrobisz... A na pewno nie większą niż on.- powiedział wskazując na Lucasa, który zamiast rzucić zaklęcie, wyrzucił wszystkie pióra na siebie.
- No ale....
- A wy dlaczego nie próbujecie?- podeszła do nich nauczycielka.- Patrzcie niektórym już udało się coś  zrobić.- powiedziała wskazując na Sally która już delikatnie uniosła piórko. Sally była ich klasowym kujonem, zarówno tutaj jak i w ich ludzkiej szkole do której uczęszczali.- No James, zacznij.- chłopczyk wypowiedział zaklęcie i jedni piórko delikatnie się uniosło ale zaraz opadło.- Bardzo dobrze. Teraz twoja kolej,kochanie.- powiedziała odwracając się do dziewczynki. Gdy tylko wypowiedziała zaklęcie z jej skrzynki u niosło się piórko... A za nim jeszcze dwa...
***
Bardzo szybko okazało się że dziewczynka ma talent, gdy większość z ich grupy była w stanie unieść dwa pióra, ona unosiła całą skrzynkę...
***
Chłopiec(a może już mężczyzna) leżał w łóżku, gdy nagle na zewnątrz uderzył piorun. Jego rodziców nie było w domu.... Pojechali na jakieś zebranie, zostawiając ich samych w domu. Chłopiec odłożył właśnie kryminał, gdy piorun uderzył po raz drugi. Nie musiał długo czekać, by usłyszeć kroki i pukanie do jego pokoju.
-Wchodź Black.- powiedział, a dziewczyna szybko weszła do pokoju w czasie gdy on odsunął kołdrę, pod którą ona szybko wskoczyła.- Nie wierzę że dalej boisz się burzy. Myślałem że ci przeszło.-powiedział obejmując ją. 
-Cicho siedź. Mam prawo się bać, chyba że mi zabronisz.
- Jestem ciekaw co byś zrobiła gdy mnie nie było.
- Pewnie znalazłam bym sobie inną przytulankę- odparła złośliwie szesnastolatka.
- Ale na szczęście nie musisz. Pamiętaj że ja tu będę, żeby pomóc pokonać ci burzę. Każdą burzę.
- Ja też Jamie... Zawsze możesz na mnie liczyć...
-Wiem, że mogę... W końcu jesteś moją siostrą....

*Oczami Zayna*
Wyjeżdżałem powoli z Londynu kątem oka, obserwując pogrążoną w myślach dziewczynę... Wglądała tak niewinnie...Gdy bym nie wiedział czym jest to może bym się nabrał... 
No ale czy ona mogłaby mi coś zrobić?
Ogarnij się Malik, to wszystko przej jej czary... To wszystko były kłamstwa... Kłamała nawet dzisiaj... Nie wiedziała gdzie jest jej przyjaciółka, lecz myślę że niedługo się spotkają...


*Oczami Louisa*
- Co kurwa?! Nic jej nie grozi?! Czy ona jest naprawdę aż tak głupia?
-Lou, spokojnie... Zamiast dramatyzować, lepiej myśl, co zrobić... jak dać jej znać tak, żeby Zayn nie ogarnął co się dzieje?
- Zadzwońmy do niej, wyślij SMS albo tweetnij do niej... Cokolwiek!- nagle po pokoju rozniosły się dzwięki telefonu Horana. 
-Tak słucham. Tak jest ze mną... Czekaj, kiedy? Na wzgórzach za miastem?- leprechaun gwałtownie zbladł.
Proszę niech to nie będzie to.
- Tak, jasne... Weźmiemy wszystko...-Horan rozłączył się po chwili i popatrzył na mnie, wzrokiem pełnym przerażenia. Po chwili wyszeptał:
-Zaczęło się.



                                                                                   
Here we are!!! Wiem że trochę (bardzo)  późno, za co przepraszam.... Rozdział taki sobie, ale w następnym się zacznie coś dziać.... 
Tak sobie myślę że trzeba by było odświeżyć naszą playlistę... Jeśli macie jakiekolwiek propozycja, podajcie je niżej w komentarzach.
Do następnego!!