Wika to geniusz!!! Wyczuj sarkazm.

Przypadkiem zmieniłam kolejność rozdziałów i nie mam pojęcia jak to naprawić. Teraz 2 jest po 8. Wybaczcie mi ten błąd. Jestem tylko człowiekiem. Przepraszam.

wtorek, 20 maja 2014

Cześć 1 Rozdział 13

Rozdział dedykuję mojej ukochanej, nieproporcjonalnej Anetce...

                              

* Oczami Arii  *


Zdarzenia sprzed paru  dni, sprawiły że w mojej głowie nieustannie bitwa. Nie mogłam zrozumieć, jak jego ojciec potrafił zabić własną żonę i dzieci... Nie mogłam wyjść z podziwu dla Blair, że potrafiła oddać życie za osobę którą kochała. Przecież dobrze wiedziała że zginie, to wszystko jest tłumaczone na jednej z pierwszych lekcji naszego szkolenia.... Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi i kroki na korytarzu.
Po chwili do salonu w którym siedziałam wszedł Horan.
- Cześć.
- Siema. Dlaczego nie otwierałaś? Dzwoniłem, pukałem, ale nikt nie otwierał, ale słyszałem chodzący telewizor i drzwi były otwarte...
- Nie tłumacz się... Wszystko jest ok.
- Ale jeśli chcesz zostać sama to ja mogę..
- Nie, nie, nie!!- ostatnie na co miałam ochotę to zostać teraz samej. - Po prostu się zamyśliłam.
- Znowu to samo?? Nie możesz cały czas o tym myśleć, bo przegapisz wszystko co się teraz dzieje. - powiedział, a ja cicho wymruczałam:
-Ale ja nie chce umierać...
Zanim się zorientowałam chłopak, był już przy mnie i mocno mnie przytułał.
- Nikt nie chcę... Uwierz że jeśli byłoby cokolwiek, co mógłbym zrobić, żebyś nie musiała tego przechodzić, to bym to zrobił.- i właśnie wtedy, zrozumiałam ile ten chłopak dla mnie znaczy. Właśnie w tej chwili zrozumiałam, że jest on mi tak samo bliski jak Alex, albo James. Wtuliłam się w niego  mocniej, opierając głowę na jego torsie.
- Dobra koniec zamartwienia się. Musimy czymś cię zająć... Hmmm... Już wiem, połączymy przyjemne z pożytecznym.  Zrobimy babeczki!!!
- Co?!  - powiedziałam podniesionym głosem, nie mogąc uwierzyć w to co powiedział.
- No chyba że wolisz zrobić ciasto.. Ale jednak ja mam ochotę na babeczki... No prooooooszę! - powiedział, robiąc kocie oczy.
- Uhhh... No dobra!! Tylko musimy przejść się po produkty...
- Taaak!!!- krzyknął.- To na co czekamy?! Idziemy!!
- Muszę się przebrać.- powiedziałam, wskazując na strój w którym byłam w pracy.- Poczekaj chwilę.
Gdy skinął głową, prawie pobiegłam do pokoju.
Zrzuciłam szybko z siebie poprzednie ubranie i stanęłam przed otwartą szafą. Szybko ubrałam czarne spodnie i zaczęłam szukać bluzki do tego. Mimo mojej mało entuzjastycznej reakcji, w duchu cieszyłam się z tego pieczenia. Sama obecność blondyna potrafiła poprawić mi humor. Nie wiem co on miał w sobie, ale na samą myśl o nim zaczęłam się uśmiechać. W końcu znalazłam, moją ulubioną białą koszulę i szybko ją ubrałam. Zrobiłam delikatny makijaż i poszłam do salonu, gdzie czekał blondyn.
- Idziemy?- zapytałam, ubierając buty. Chłopak zerwał się z kanapy i zanim założyłam drugiego buta stał już przy drzwiach. Szybko zamknęłam drzwi na klucz i wyszliśmy na ulice. Udaliśmy się w stronę sklepu, w którym czasami robiłam zakupy . Całą drogę prowadziliśmy lekką rozmowę o wszystkim i o niczym. Gdy byliśmy już na miejscu, Niall wziął koszyk i ruszyliśmy między półkami. Uwielbiałam ten sklep, ponieważ można było w nim znaleźć dużo ozdób i różnych przydatnych, cukierniczych akcesorii. Krążyliśmy między regałami, co jakiś czas wrzucając potrzebne artykuły.
- Wrzuć jeszcze dwa opakowania, tych ciastek. - powiedziałam, wskazując palcem na konkretne opakowanie.
- Po co nam one? - zapytał blondyn.
- Boooo.. Uwaga!!  Mam zamiar pokazać ci jak zrobić "Babeczki Ciasteczkowy Potwór".
- Poważnie?  Ale fajnie...  Wiesz że nigdy takich nie jadłem?
- Miałam taką nadzieję... Nie ma paru rzeczy, ale wiem gdzie je dostaniemy. - powiedziałam i udaliśmy się do kas. Oczywiście chłopak uparł się że zapłaci...
Co oni z tym mają?  Jakbym ja nie mogła zapłacić...
Po chwili staliśmy już pod kamienicą.
- Nie mieliśmy iść jeszcze gdzieś?
- Spokojnie Horan, poradzimy sobie.
Szybko wbiegliśmy po schodach i po nie całych 10 minutach staliśmy w kuchni, przed rozłożonymi na blacie składnikami, a ja i Horan mieliśmy bardzo gustowne fartuszki.
- Dobra ja wrzucam ty mieszasz, czy odwrotnie?
- Ty wrzucaj. - odpowiedział, a już po chwili napełnialiśmy foremki masą. Po włożeniu blachy do piekarnika, zaczęłam przygotowywać krem. I właśnie tu były potrzebne rzeczy, których nie dostaliśmy w tamtym sklepie. Wyciszyłam umysł i zaczęłam wypowiadać zaklęcie. Widziałam jak Horan dziwnie się na mnie patrzy... Po chwili wszystko stało przede mną. W
Blondyn stał z głupią miną:
- Skoro, możesz wyczarować te rzeczy, to po co byliśmy na zakupach??
- Bo to że jestem wiedźmą, nie uprawnia mnie do tego, aby nic nie robić. Muszę zachowywać się jak normalny człowiek, czyli pracować, sprzątać, czy robić zakupy. Inaczej ludzie zaczęłyby coś podejrzewać.
- Ok...- powiedział, ale mimo to wiedziałam że nie jest przekonany.
Szybko zrobiłam krem, w międzyczasie wciągając blachę i wkładając następną. - Patrz i się ucz. - powiedziałam, biorąc specjalny rękaw cukierniczy i nakładając krem. Gdy skończyłam, włożyłam delikatnie, połówkę ciastka i dołożyłam sztuczne oczy, które też wyczarowałam... Zrobiliśmy  tak ze wszystkimi babeczkami, dzięki czemu wyglądły jak Ciasteczkowy Potwór.
Horan sięgnął ręką po jedną z nich, ale oberwał ode mnie drewnianą łyżką. 
- Za co to??! 
- Najpierw sprzątanie. - powiedziałam. 
- Ah tak??  To ja sprzątnę miskę z kremem. - i za nim się obejrzałam, cały policzek miałam w niebieskiej mazi. 
- Osz ty... - powiedziałam i łapiąc w ręce trochę mąki, sypnęłam nią w blondyna. Tak właśnie zaczęła się bitwa na krem do babeczek, mąkę, wodę, sól, mleko, jajka i na wszystko inne co było pod ręką. W pewnym momencie, Horan poślizgnął się na rozgniecionym bananie i poleciał na podłogę, ciągnąć mnie za sobą. Leżeliśmy na ziemi, śmiejąc się jak głupii. 
- Nie przeszkadzam wam?? 
Szybko odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam...

* Oczami Zayna *

Stałem w sypialni, nie wiedząc co teraz ze sobą zrobić. Prawie wszystko kojarzyło mi scena z jedną osobą.. Dlaczego ona to zrobiła? Czyżbym zrobił coś nie tak?? Jakoś nie chce mi się wierzyć, w jej historyjkę o tym jak bardzo bolą ją, " uwagi " od naszych fanek. Przecież tak dobrze się dogadywaliśmy.... Gdy by ktoś powiedział mi, jeszcze miesiąc temu, że będę tak bardzo tęsknił za dziewczyną, wyśmiałbym go. 
Malik ogarnij się. Pokręciłem głową, próbując wyrzucić te myśli z głowy.
Szybko ubrałem jakieś trampki, skórzaną kurtkę i wyszedłem z domu na spacer. Moje nogi same mnie niosły. Wszedłem do jakiejś dzielnicy, pełnej małych parków i kamienic. Poza obu stronach drogi, były posadzone krzaki, które kwitły na biało. Chciałem zapalić, ale nie wziąłem ze sobą ani papierosów, ani zapalniczki. Szyby wszedłem do pierwszego, lepszego sklepu. 
 Nagle, usłyszałem TEN głos. Wszystko co, chodziło mi po głowie, nagle ucichło i został tylko ten dźwięk. Po chwili usłyszałem, drugi, bardzo dobrze mi znany głos. Aria i Niall...
Coś oni robią razem??  Schowałem się po drugie stronie, wysokiego regału. Gdy usłyszałem, że idą do kas, poszedłem za nimi, jednocześnie utrzymując taki dystans by mnie nie zauważyli. Gdy już wyszli, szybko podążyłem ich śladami. 

* Oczami Arii *

Zobaczyłam Rebeck'e.
- Wiecie, jeśli to była gra wstępna to ja zawsze, mogę przyjść później... 
- Nie, nie, nie... Między nami nic nie ma...- zaczęłam się gorączkowo tłumaczyć, podnosząc się z ziemi. - A to po prostu było... Nigdy nie widziałaś bitwy na jedzenie?!!?  -powiedziałam, posyłając jej zabójcze spojrzenie. 
- A tak właściwie to, to jest Niall. Horan to jest Rebecka. - powiedziałam, teraz posyłając mu, znaczące spojrzenie, którego Becka nie mogła zobaczyć . Dobrze wiedziałam że ją rozpoznał. Przecież nie tak łatwo zapomina się osobę, którą chciało się paru dni temu zabić, ale przeszkodziła ci jej koleżanka wiedźma, którą wtedy prawie zabił jej 
( wtedy) chłopak i która niedługo umrze. 
- Cześć. Miło Cię poznać. - powiedział chłopak. 
- Ciebie również. - odpowiedziała dziewczyna i wszyscy poszliśmy do salonu . Po krótkim zapoznaniu i trochę dokładniejszym opisie gdzie się poznaliśmy i takie tam, Niall nagle wypalił. 
- Co wy na to, żebyśmy poszli do kina?
Popatrzyłyśmy się na siebie z Becką i po chwili odpowiedziałam. 
- Na co? 
- Chodźmy na "This is us "- rzucił Horan. 
- Poważnie?!  Chcesz iść na film o sobie?!- prawie krzyknęłam. 
- No tak.. Chyba że wy nie chcecie...- powiedział już mniej pewnym głosem. 
- Ja chętnie pójdę.- wtrąciła się Rebecka. 
- Widzisz, Becka wie co dobre!! Mogę tak do ciebie mówić, prawda? - powiedział, kierując drugą część wypowiedzi, do rudowłosej dziewczyny. 
- Jasne. 
- To nie jest tak, że nie chcę iść, ale po prostu się zdziwiłam....
- No to jeśli, wszyscy chcą iść, tylko ja sprawdzę godzinę, a wy idźcie się ogarnąć. Tylko gdzie?  
- Sprawdź w tej galerii, w centrum. To jeszcze później pójdziemy coś zjeść. 
- I pójdziemy na zakupy!! - rzuciłam. 
- Tak! - krzyknęła dziewczyna. 
- Nie!! - krzyknął chłopak.- Tylko nie zakupy.
- No weź... - powiedziałam, robiąc kocie oczy. Widząc że się powoli łamie, dodałam. - Pójdziemy do Nandos i kupię ci ciastko, w tej zarąbistej cukiernii...
- Uhhh... No dobra... Ale musimy znaleźć seans trochę później, bo musimy podjechać do mnie, żebym mógł się przebrać. 
- Ok, więc skoro już wszystko mamy ustalone, to ja idę się ogarnąć. Poczekajcie chwilę. - powiedziałam i poszłam do pokoju. Szybkim czarem, usunęłam to co miałam we włosach, twarzy i w ogóle. Nie miałam czasu by brać prysznic. Po raz drugi w krótkim czasie, stałam przed szafą, nie wiedząc co ubrać... Ponieważ było ciepło, postanowiłam ubrać spódnicę.  Szybko odnowiłam czar maskujący. Przecież nie mogę pokazać mojej "pięknej " ręki, pełnej fioletowych żył. Postanowiłam założyć do tego, białą koszulkę z krzyżem, którą wpuściłam w spódnicę. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam czarne baletki. Złapałam jeszcze, czarną torebkę i byłam gotowa. Poszłam do salonu, gdzie zastałam tą dwójkę gadającą, jakby się znali od zawsze.- Gotowa??- zapytał Niall. 
- Jasne.  To co lecimy? - zapytałam, na co oni pokiwali głowami. Po chwili siedzieliśmy już w aucie, jadąc w stronę domu Horana. Gdy pojechaliśmy pod willę, nie mogłam uwierzyć że to jego dom. Czasami zapominam że Niall jest sławny. Po prostu nie zachowuję się w stylu " jestem wielką gwiazdą, składajcie mi pokłony "
* Oczami Zayna *
Zgubiłem ich. Dlatego akurat o tej godzinie, na ulicach musiało być tyle ludzi??! Powoli wracałem do domu. Z tej sytuacji wynikły dwie ważne rzeczy. 
Po pierwsze Horan coś wie. A po drugie.. Wiem gdzie teraz mieszka... Po chwili siedziałem w salonie, z szklanką pełną whisky. Gdy upiłem łyka, poczułem przyjemne pieczenie w gardle. Gdy byłem w trakcie 2 szklanki , ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Zanim zdążyłem podnieść się z kanapy, ktoś już wchodził do domu. Usłyszałem kroki, które okazały się należeć do Liama....
- Po co dzwoniłeś, skoro i tak nie czekałeś aż ci otworzę?? - zapytałem zły. 
- Szykuj się. Musimy dzisiaj zniszczyć jedno z połączeń. 

* Oczami Arii *
Jakieś pół godziny później, parkowaliśmy na parkingu, znajdującym się na dachu budynku. Ruchomymi schodami, zjechaliśmy piętro niżej i weszliśmy do kina. 
- Ja idę po bilety, a wy idźcie po popcorn. - powiedziałam - Chyba nie chcesz żeby, ktoś cię zauważył??  - odpowiedziałam, widząc że Niall chcę coś powiedzieć. Gdy mi przytaknął dokończyłam.- No to właśnie, dlatego lepiej idź trochę dalej od przejścia z którego, każdy cię może zobaczyć. 
- No dobra... - powiedział i poszli w stronę, stoiska z przekąskami. Po szybkim kupieniu biletów, poszłam do czekających już Horana i Rebecki. Na szczęście, w holu nie było prawie nikogo i mogliśmy spokojnie poczekać aż zaczną wpuszczać. Po wejściu na salę i zajęciu miejsc wyciszyłam telefon i rozsiadłam się w fotelu. Siedzieliśmy na samym środku sali, a obok mnie siedział Horan. Miałam nadzieję że może, będziemy sami na sali. No bo przecież, było dość wcześnie.... Ktoś tam na górze wysłuchał moich modłów i już nikt więcej nie wszedł na salę.

* Oczami Louisa *

Siedzieliśmy w salonie Zayna, pakując sprzęt. Wiedzieliśmy że gdy tylko, podejdziemy w miejsce połączeń, to wszystkie czarownice w okolicy usłyszą alarm. Normalni ludzie nie są w stanie go usłyszeć, lecz czarownice gdy tylko go usłyszą mają obowiązek bronić ich świętego miejsca. Nie wiemy dlaczego jest dla nich takie ważne... Wiemy tylko że to jest coś związanego z ich mocą.
- Zayn, ty musisz wbić yari w centrum. My będziemy cię ubezpieczać.
- A co z Horanem?? Dodzwoniłeś się do niego.- zapytał mulat na w pół przytomnie.
- Nie odbiera. Próbowałem pięć  razy i ani razu, nie odebrał. - powiedział Payne. - Najwyżej musimy poradzić sobie bez niego.
Widziałem że Zayn nawet go nie słucha. Dobrze wiedziałem o czym myślał.
Ta sama osoba zaprzątała moją głowę, tylko chyba w inny sposób.
Cały czas zastanawiałem się nad tym, co się wydarzyło przed cmentarzem. Umówiliśmy się że, ja nie powiem oraz niej chłopakom, a ona nie wyda mnie przed czarownicami. Podczas tej rozmowy, mogłaby zaatakować mnie, a jednak tego nie zrobiła... Może czarownice nie są takie złe....

* Oczami Arii *

Siedzieliśmy już w moim mieszkaniu, gdy telefon Horana zadzwonił. Byliśmy tam tylko ja i on, ponieważ Becka, wróciła wcześniej do, miejsca w którym się zatrzymała, a mianowicie  domu Jamesa i Alex... Mojego domu
- Tak słucham. - zaczął.- Boże Liam byłem w kinie. Co?!  No dobra zaraz będę. - powiedział do telefonu. Mimo tego że nigdy słyszałam tego co mówi Payne, wiedziałam że to coś ważnego.
- Musisz iść?? - zapytałam smutno. Niall posłał mi tylko smutny uśmiech i skinął głową. Podszedł do mnie i mocno przytułił.
- Niall.. - zaczęłam, a gdy mruknął zachęcając mnie bym kontynuowała. - Jest coś co chcę ci dać. - powiedziałam, a on popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. Sięgnęły do małej szkatułki, stojącej na szafce, jednocześnie odsuwając się od chłopaka. Wyciągnęłam łańcuszek i mu go podałam.
- Dostałam go od Jamesa na osiemnaste urodziny. Miałam dać pozostałe części, osobom które są dla mnie ważne... - powiedziałam, jednocześnie wyciągając łańcuszek z zawieszką w kształcie cześć serca. - Jedną mam ja, drugą James, Rebecka i Alex mają część... Chcę żebyś wziął ostatnią część. 


- Aria... Jesteśmy pewna?? - zapytał wzruszony.
-  Posłuchaj... W ciągu ostatnich dni, stałeś się dla tak samo ważny jak James, którego znam już 18 lat... A to chyba coś znaczy... Więc, tak jestem pewna. Chcę żebyś go wziął. - chłopak już nic nie mówiąc, wziął go ode mnie i zapiął go... A raczej próbował...
- No dobra... Zniż się trochę zapnę ci go... - powiedziałam, śmiejąc się...
Po chwili łańcuszek wisiał już na szyi chłopaka. Pożegnaliśmy się jeszcze jednym długim przytulasem i chłopak wyszedł
                       
                                                                           ***
Parę  godzin,  po wyjściu Nialla siedziałam na parapecie i próbowałam narysować krajobraz zza okna. Dochodziła już północ, lecz nie chciało mi się spać... Spojrzałam na moje dzieło i zamiast rysunku Londynu, zobaczyłam oczy i fragment twarzy chłopaka... Chłopaka o brązowych oczach, mocno zarysowanej szczęce.. Nie wiem dlaczego, ale nie wyrwałam tej kartki, jak innych z podobizną Zayna.
Nagle poczułam silne ukłucie w głowie... To nie był zwykły ból... W tej samej chwili usłyszałam głos w mojej głowie :
- Poczułaś to?? - James.
- Jak najszybciej, na północ od centrum centrum. Wiesz gdzie. -pomyślałam przesyłając myśli do niego. Szybko rzuciłam czar dzięki czemu, moja spódnica, zamieniła się w czarne skórzane spodnie, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Na twarzy pojawiła się maska. Wyobraziłam sobie że pojawiam się w wyznaczonym miejscu... Szybko zamrugałam oczami. Widziałam przed sobą polanę oraz pięć osób zbliżających się do Połączeń. Byli dopiero na granicy lasu z polanie,więc miałam jeszcze jakieś 8 minut.  Usłyszałam szelest i zobaczyłam za mną trzy osoby. James, Alex i Becka.
- Ja idę przodem. Wy postarajcie się ich okrążyć. Nie wchodźcie ode razu. Nie zabijajcie ich. Nie możemy zrobić tego w tym miejscu. Po prostu trzeba będzie ich stąd przenieść, gdy będzie już po wszystkim. Znacie prawo. " Zabij człowieka, nawet wroga w miejscu Połączenia a ty poniesiesz śmierć dziesięć razy okrutniejszą." Więc... - już nie dokończyłam myśli. Kiwnęli tylko głowami i zaczęli się odsuwać. Popatrzyłam na polanę, łowcy byli już przy Połączeniu. Rozpoznałam Nialla, który nerwowo się rozglądał. Widziałam Louisa, Harrego, Liama i.. I widziałam Zayna.. Niósł broń.. Czyli to on będzie niszczył Połączenie... Poprawiłam maskę i wyszłam zza krzaków, posyłając w ich stronę kulę ognia. Od razu przybrali " szyk obronny".
- No co??  Piątka mężczyzn, boi się jednej dziewczyny?? Może ciemności i pająków też się boicie?? - rzuciłam próbując ich czymś zająć. Mogli zniszczyć Połączenie, tylko dzisiaj. Ostani dzień lipca, musieli to zrobić przed północą. Musieli wbić yari w Centrum. Nie należy to do najłatwiejszych rzeczy. Trzeba przebić osłony.
- Hahaha, jesteś taaaka zabawna.- powiedział Harry.
- No wiesz, niektórzy rodzą się z poczuciem humoru. - w tej chwili posłałam w ich stronę kulę energii. W tej samej chwili, z krzaków wyskoczyło moje wsparcie. Rzuciłam czar, w skutek którego rozstąpiła się ziemia, odgradzając ich od Centrum. Niestety dwóch zdążyło przeskoczyć. Zaczęła się bitwa. Wszędzie latały kule mocy i sztylety. Właśnie powaliłam Liama na ziemię, gdy zobaczyłam że Zayn jest blisko Centrum. Szybko pobiegłam w tamtą stronę, lecz wiedziałam że nie zdążę na czas. W tej samej chwili, wpadłam na najgłupszy pomysł, jaki mógł przyjść mi do głowy.
- Malik, ani mi się waż!! - krzyknęłam. Chłopak momentalnie zastygł w miejscu. Rzuciłam czar który wytrącił mu włocznię z ręki. Na szczęście przez gwar powstały przez walkę, tylko on mnie usłyszał.
- Skąd wiesz kim jestem??- zapytał śmiertelnie poważnym głosem.
- Po prostu... - zaczęłam. - Nie muszę tego tłumaczyć...
- Dlaczego mnie nie zabiłaś, skoro wiesz kim jestem?? - powiedział głosem, po którym przeszły mnie ciarki.
- Bo... - A co ci to zaszkodzi??  Powiedz mu to.... - Bo cię kocham... A z miłości się robi dziwne rzeczy.
W tej chwili zza moich pleców, wyskoczył James. Szybko posłał w stronę łowcy kulę ogłaszającą. Ostatni raz, popatrzyłam w te brązowe oczy, zanim upadł.
- Udało się... - powiedział chłopak.
- Dobra wy idźcie, ja ich przyniosę... - powiedziałam. - Muszę się skupić, nie możecie mi przeszkadzać.
- Dobra... - zaczął niepewnie James. Przytuliłam ich i po chwili, nie było po nich ani śladu. Powoli przenosiłam.ich w odpowiednie miejsce. Został już tylko Zayn. Podeszłam do niego... Wyglądał tak słodko i niewinnie... Klęknałam przy nim, odgarniając mu włosy z twarzy.
- Kocham Cię.  Dlaczego musisz chcieć mnie zabić??  Dlaczego nie możemy m problemów jak inne pary... - szepnęłam, zamykając oczy i wymawiając zaklęcie...
* Oczami Liama *
Powoli otworzyłem oczy, szybko mrugając... Głowa bolała mnie tak, jakby usiadłby mi na niej shrek z osłem w sweterku... Podniosłem się do pozycji siedzącej.... Zauważyłem że byłem w salonie Zayna, reszta chłopaków też wstaje... Ale było nas tu, tylko trójka....
- Co do cholery...  - powiedział Harry. W tej samej chwili do pokoju weszli Lou i Horan, niosąc butelek wody.
- Nasze śpiące królewny już wstały, a my już chcieliśmy szukać królewiczów.- powiedział Lou, podając mi butelkę, zimnej wody. Zanim mu odpowiedziałem,  pociągnąłem duży łyk. Napój przyjemnie chłodził moje gardło.
- Dawno wstaliście? - zapytał ich Zayn.
- Jakieś pół godziny temu... - odpowiedział mu Horan.
- Dlaczego ty zawsze najmniej obrywasz? Dlaczego my zawsze kończymy z masą siniaków, a tylko nawet na masz jednego??! Ty to samo Lou...
- Po prostu mamy talent...- powiedział Lou, ale zrobił to za szybko i za nerwowo. Po chwili poszli na górę pod pretekstem wzięcia prysznica.
- Oni coś wiedzą...

                                         
No i jest 13!!! Przepraszam że tak późno, ale cały rozdział jest pisany z komputera, bo nigdy miałam dostępu do komputera....

Data premiery trochę się nie zgadza ( prawie miesiąc)  ale to jest takie małe naciąganięcie....















http://besty.pl/3299110