Wika to geniusz!!! Wyczuj sarkazm.

Przypadkiem zmieniłam kolejność rozdziałów i nie mam pojęcia jak to naprawić. Teraz 2 jest po 8. Wybaczcie mi ten błąd. Jestem tylko człowiekiem. Przepraszam.

wtorek, 5 listopada 2013

Część 1 Rozdział 6

 Po chwili światła zamigotały i zgasły, a my stanęliśmy pomiędzy piętrami.
-Co się stało? -spytałam na głos.
-Wygląda na to, że winda stanęła -powiedział Harry.
-Czyli my... -zaczął Niall.
-Utknęliśmy -skończyłam za niego

Niall zaczął nerwowo rozglądać się na boki. Coraz ciężej oddychał. Przyjrzałam mu się uważnie. Chłopak strasznie zbladł i wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować.
-Hej, wszystko okej? -zapytałam kładąc mu rękę na ramieniu. Nie uzyskałam jednak odpowiedzi. Popatrzył tylko na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
-Ma klaustrofobię -wtrącił się Harry. -Nie może przebywać za długo w małych, zamkniętych pomieszczeniach -wyjaśnił.
-Hej -zwróciłam się do Horana. -Wszystko będzie dobrze, zaraz winda się włączy i spokojnie zjedziemy na dół. Niestety chyba przegramy zakład.
Niall jakby nieświadomie cicho zachichotał. Powoli usiadł na ziemi i oparł głowę o ścianę. Przymknął oczy. Troszkę się uspokoił. Jednak nie na długo. Coś nad nami chrupnęło i poczułam jak winda przemieszcza się o parę metrów w dół. Małe pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy niebezpiecznie się przechyliło. Pisnęłam przestraszona i upadłam na podłogę obok Nialla, który skulił się w kącie. Nawet Harry wyglądał na przerażonego. Jednak starał się zachować spodrkój. Usiadł koło nas na podłodze.
-Co się stało? -zapytałam cicho.
-Myślę, że lina się urwała -powiedział Styles.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Nikt nie miał ochoty na rozmowę. Spojrzałam na Nialla. Biedak cały się trząsł.
-Wszystko będzie dobrze -powiedziałam głośno.
Złapałam go za rękę próbując mu dodać otuchy. W tym samym czasie Harry splótł swoje palce wraz z moją drugą ręką.

*oczami Zayna*
Zbiegliśmy na dół. Zdyszani spostrzegliśmy, że jeszcze ich nie ma. Czyli wygraliśmy! Haha już sobie...
Na parterze stał tłum ludzi.
-Co tu się dzieje? -zapytałem jakiegoś obcego mężczyznę.
-Jest awaria. Chyba poważna -wyjaśnił. -Podobno lina się zerwała i winda może spaść, a w środku jest trzy osoby.
-Aha -mruknąłem zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
Podszedłem do chłopaków. Oni też już się dowiedzieli i byli tak samo przestraszeni jak ja. Moja biedna mała dziewczynka. Znowu przytrafiło jej się coś złego. Była w niebezpieczeństwie, a ja nie mogłem jej pomóc.
Do akcji wkroczyły jakieś specjalne służby. Usiadłem przy ścianie i przymknąłem oczy. Bezwiednie wyciągnąłem z kieszeni telefon i wykręciłem jej numer. Usłyszałem jeden sygnał, a potem drugi, trzeci i czwarty. Już myślałem, że nic z tego, ale odebrała.
-Zayn -usłyszałem jej drżący głos.
-Jestem tutaj, jak się czujesz?
-Wiesz, zawsze mogło byc gorzej -powiedziała z siarczystą ironią.
-Rozumiem, głupie pytanie -odparłem uśmiechając się krzywo.
-Przepraszam, nie powinnam była się unosić -odparła smutno.
-Możesz sobie na mnie pokrzyczeć jeśli chcesz -zaproponowałem. -W tej sytuacji zezwalam. Krzycz.
Słyszałem jak się śmieje. Uśmiechnąłem się także. Cieszyłem się jak głupi, że choć na chwilę odwróciłem jej myśli od niebezpieczeństwa.
-Boję się -wyszeptała.
-Ja też się boję -przyznałem. -Ale zobaczysz, jeszcze kiedyś będziemy się z tego śmiali. Razem.
-Mam nadzieję, że tak będzie. Ja... -nie usłyszałem jej ostatnich słów. Coś zaczęło przerywać.
-Kocham cię -zdążyłem wypowiedzieć te słowa i przerwało połączenie. Zrezygnowany odłożyłem telefon do kieszeni.

*Oczami Arii*

- Kocham Cię.- to  było ostatnie co usłyszałam zanim, przerwało połączenie.
- Ja ciebie też.- szepnęłam, chowając telefon do kieszeni.  Siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał Niall:
- Jakie jest wasze największe marzenie?- zapytał.
- Moim jest pocałunek w deszczu z dziewczyną którą kocham.- odpowiedział Harry.
- Moim jest  dziewczyna która będzie moja... Nie musi być idealna... Tylko żeby mnie kochała...- powiedział Niall.
- A twoim?- zapytał mnie Harry.
- Może wam to wydawać się głupie, ale zawsze chciałam zobaczyć Paryż nocą...- powiedziałam i znowu zapadła cisza. Po chwili usłyszałam rechot Horana... Popatrzyliśmy na siebie z Harrym a później na Nialla i... I wybuchliśmy śmiechem... Śmialiśmy się aż rozbolał mnie brzuch, a do oczu naleciały łzy... Wytarłam je rękawem i dalej się śmiałam... Po chwili coś zgrzytnęło i winda ruszyła na dół...

*Oczami Louisa*

Czekaliśmy aż ekipa poradzi sobie z usunięciem usterki. Po prawie godzinie zauważyłem jakieś poruszenie między ludźmi. Popatrzyliśmy na siebie z chłopakami.
- Przepraszam,- Liam, zaczepił jednego z pracowników.- co z tą windą?
- Więc, udało na się usunąć usterkę i zjeżdża na dół.- widziałem jak Zayn podrywa się  z podłogi. Po chwili, która wydawała się niemiłosiernie długa, winda zjechała i otworzyły się z drzwi, a z środka wypadli Harry, Niall i Aria. Zayn szybko podbiegł do dziewczyny i mocno ją przytulił, natomiast ja przytuliłem Harrego, a Liam przytulił Nialla. Każde z nich trzęsło się jak galareta, ale nie dziwię im się... Po takim przeżyciu...

*Oczami Zayna*

Trzymałem w ramionach, roztrzęsioną Arię. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli że ta mała idiotka mogła zginąć... Pocałowałem ją delikatnie w czoło, dzięki czemu przestała aż tak się trząść... Odsunęła się trochę ode mnie i delikatnie musnęła moje wargi. Pogłębiłem pocałunek, kładąc swoje dłonie na jej twwarzy.  Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Kocham cię, Zayn.- szepnęła.
- Ja ciebie też.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
- Ej, wy zakochańce, przestańcie bo zaraz rzygnę tęczą.- krzyknął Lou. Podziękowaliśmy ekipie ratunkowej i wyszliśmy na parking podziemny
- Więc, co teraz robimy?- zapytał Harry.
- Co powiecie na wieczór filmowy?- zapytał Lou.
- W sumie to dobry pomysł... Po tym wszystkim...- rzucił Niall. Cała czwórka była za...
- A wy?- zapytał nas Liam.

*Oczami Arii*

Popatrzyliśmy na siebie. Ani on, ani ja nie mieliśmy na to za dużej ochoty.
- Wiecie co? Ja chyba powinnam wracać do domu...- powiedziałam.
- Ja Cię odwiozę, a później pojadę do siebie.- powiedział szybko Zayn.
- No dobra...- powiedział zrezygnowany Lou. Pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy w stronę auta.
-Więc, co robimy?- zapytał Zayn obejmując mnie ramieniem.
- Mówiłam, że powinnam wracać do domu.
- Naprawdę?- zapytał zawiedziony.
- Tak. Słuchaj opiekuje się 7-letnim dzieckiem.
- No dobra.- powiedział, otwierając mi drzwi do auta. Szybko wsiadłam, a chłopak zamknął drzwi. Powoli ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Po chwili staliśmy na moim podjeździe. W całym domu było ciemno....
- Wejdziesz?- zapytałam. Widząc jego wahanie, szybko dodałam.
- Proszę!!! Chyba ich nie ma... Nie chcę siedzieć sama...
-No nie wiem...
- Prooooooooszę!
- No, dobra.- powiedział, gasząc silnik.
Szybko wysiedliśmy z auta i poszliśmy w kierunku domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Weszliśmy do salonu.
- Napijesz się czegoś?- zapytałam.
- Herbaty.-Powiedział a ja szybko poszłam do kuchni. Wyciągnęłam szklanki i zaczęłam przygotowywać dla nad napoje. Kiedy czekałam aż zagotuje się woda, zauważyłam kartkę na stole.

'' Pojechaliśmy do. moich rodziców . Wiem że nie lubisz tam jeździć bo to miejsce przypomina ci rodziców. Wrócimy za parę dni.
James, Alex i Hanna.''


Faktycznie, wręcz nienswidziłam tam jeździć. Te wspomnienia nadal bolą...

Szybko pozbyłam się tych wspomnień z głowy.
 Na talerzyku rozłożyłam ciasteczka, wzięłam herbaty i zaniosłam to wszystko do salonu.Postawiłam  to na stoliku:
- Proszę.- powiedziałam.
- Dzięki.- powiedział.


*4 godziny później*

-Ale naprawdę musisz już jechać?
- No tak, a poza tym zaraz pewnie wrócą James, Alex i Hanna...
- No właśnie, że nie...- powiedziałam, a on popatrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Jak to?
- Pojechali do rodziców Jamesa, wrócą za parę dni, więc może zostaniesz na noc?- powiedziałam błagalnym głosem. - No, dobra... Zostanę....
- To, chodź dam ci ciuchy do spania.- powiedziałam i poszłam na górę, a on za mną. Szybko weszłam do pokoju Jamesa i wyciągnęłam jakieś dresy i koszulkę. Wyszłam z pokoju i podałam chłopakowi te ubrania.
- Tam jest łazienka. - powiedziałam, wskazując pomieszczenie palcem.
- Dzięki.- powiedział i poszedł się przebrać. Ja tymczasem, poszłam przebrać się w piżamę. Składała się z spodenek i luźnej koszulki. Siedziałam na łóżku, bawiąc się komórką, gdy do pokoju wszedł Zayn. Chłopak podszedł do łóżka i usiadł obok mnie i pocałował mnie w usta.
- Za co to?
- T Po chwili światła zamigotały i zgasły, a my stanęliśmy pomiędzy piętrami.
-Co się stało? -spytałam na głos.
-Wygląda na to, że winda stanęła -powiedział Harry.
-Czyli my... -zaczął Niall.
-Utknęliśmy -skończyłam za niego

Niall zaczął nerwowo rozglądać się na boki. Coraz ciężej oddychał. Przyjrzałam mu się uważnie. Chłopak strasznie zbladł i wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować.
-Hej, wszystko okej? -zapytałam kładąc mu rękę na ramieniu. Nie uzyskałam jednak odpowiedzi. Popatrzył tylko na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
-Ma klaustrofobię -wtrącił się Harry. -Nie może przebywać za długo w małych, zamkniętych pomieszczeniach -wyjaśnił.
-Hej -zwróciłam się do Horana. -Wszystko będzie dobrze, zaraz winda się włączy i spokojnie zjedziemy na dół. Niestety chyba przegramy zakład.
Niall jakby nieświadomie cicho zachichotał. Powoli usiadł na ziemi i oparł głowę o ścianę. Przymknął oczy. Troszkę się uspokoił. Jednak nie na długo. Coś nad nami chrupnęło i poczułam jak winda przemieszcza się o parę metrów w dół. Małe pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy niebezpiecznie się przechyliło. Pisnęłam przestraszona i upadłam na podłogę obok Nialla, który skulił się w kącie. Nawet Harry wyglądał na przerażonego. Jednak starał się zachować spokój. Usiadł koło nas na podłodze.
-Co się stało? -zapytałam cicho.
-Myślę, że lina się urwała -powiedział Styles.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Nikt nie miał ochoty na rozmowę. Spojrzałam na Nialla. Biedak cały się trząsł.
-Wszystko będzie dobrze -powiedziałam głośno.
Złapałam go za rękę próbując mu dodać otuchy. W tym samym czasie Harry splótł swoje palce wraz z moją drugą ręką.

*oczami Zayna*
Zbiegliśmy na dół. Zdyszani spostrzegliśmy, że jeszcze ich nie ma. Czyli wygraliśmy! Haha już sobie...
Na parterze stał tłum ludzi.
-Co tu się dzieje? -zapytałem jakiegoś obcego mężczyznę.
-Jest awaria. Chyba poważna -wyjaśnił. -Podobno lina się zerwała i winda może spaść, a w środku jest trzy osoby.
-Aha -mruknąłem zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
Podszedłem do chłopaków. Oni też już się dowiedzieli i byli tak samo przestraszeni jak ja. Moja biedna mała dziewczynka. Znowu przytrafiło jej się coś złego. Była w niebezpieczeństwie, a ja nie mogłem jej pomóc.
Do akcji wkroczyły jakieś specjalne służby. Usiadłem przy ścianie i przymknąłem oczy. Bezwiednie wyciągnąłem z kieszeni telefon i wykręciłem jej numer. Usłyszałem jeden sygnał, a potem drugi, trzeci i czwarty. Już myślałem, że nic z tego, ale odebrała.
-Zayn -usłyszałem jej drżący głos.
-Jestem tutaj, jak się czujesz?
-Wiesz, zawsze mogło byc gorzej -powiedziała z siarczystą ironią.
-Rozumiem, głupie pytanie -odparłem uśmiechając się krzywo.
-Przepraszam, nie powinnam była się unosić -odparła smutno.
-Możesz sobie na mnie pokrzyczeć jeśli chcesz -zaproponowałem. -W tej sytuacji zezwalam. Krzycz.
Słyszałem jak się śmieje. Uśmiechnąłem się także. Cieszyłem się jak głupi, że choć na chwilę odwróciłem jej myśli od niebezpieczeństwa.
-Boję się -wyszeptała.
-Ja też się boję -przyznałem. -Ale zobaczysz, jeszcze kiedyś będziemy się z tego śmiali. Razem.
-Mam nadzieję, że tak będzie. Ja... -nie usłyszałem jej ostatnich słów. Coś zaczęło przerywać.
-Kocham cię -zdążyłem wypowiedzieć te słowa i przerwało połączenie. Zrezygnowany odłożyłem telefon do kieszeni.

*Oczami Arii*

- Kocham Cię.- to  było ostatnie co usłyszałam zanim, przerwało połączenie.
- Ja ciebie też.- szepnęłam, chowając telefon do kieszeni.  Siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał Niall:
- Jakie jest wasze największe marzenie?- zapytał.
- Moim jest pocałunek w deszczu z dziewczyną którą kocham.- odpowiedział Harry.
- Moim jest  dziewczyna która będzie moja... Nie musi być idealna... Tylko żeby mnie kochała...- powiedział Niall.
- A twoim?- zapytał mnie Harry.
- Może wam to wydawać się głupie, ale zawsze chciałam zobaczyć Paryż nocą...- powiedziałam i znowu zapadła cisza. Po chwili usłyszałam rechot Horana... Popatrzyliśmy na siebie z Harrym a później na Nialla i... I wybuchliśmy śmiechem... Śmialiśmy się aż rozbolał mnie brzuch, a do oczu naleciały łzy... Wytarłam je rękawem i dalej się śmiałam... Po chwili coś zgrzytnęło i winda ruszyła na dół...

*Oczami Louisa*

Czekaliśmy aż ekipa poradzi sobie z usunięciem usterki. Po prawie godzinie zauważyłem jakieś poruszenie między ludźmi. Popatrzyliśmy na siebie z chłopakami.
- Przepraszam,- Liam, zaczepił jednego z pracowników.- co z tą windą?
- Więc, udało na się usunąć usterkę i zjeżdża na dół.- widziałem jak Zayn podrywa się  z podłogi. Po chwili, która wydawała się niemiłosiernie długa, winda zjechała i otworzyły się z drzwi, a z środka wypadli Harry, Niall i Aria. Zayn szybko podbiegł do dziewczyny i mocno ją przytulił, natomiast ja przytuliłem Harrego, a Liam przytulił Nialla. Każde z nich trzęsło się jak galareta, ale nie dziwię im się... Po takim przeżyciu...

*Oczami Zayna*

Trzymałem w ramionach, roztrzęsioną Arię. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli że ta mała idiotka mogła zginąć... Pocałowałem ją delikatnie w czoło, dzięki czemu przestała aż tak się trząść... Odsunęła się trochę ode mnie i delikatnie musnęła moje wargi. Pogłębiłem pocałunek, kładąc swoje dłonie na jej twwarzy.  Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Kocham cię, Zayn.- szepnęła.
- Ja ciebie też.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
- Ej, wy zakochańce, przestańcie bo zaraz rzygnę tęczą.- krzyknął Lou. Podziękowaliśmy ekipie ratunkowej i wyszliśmy na parking podziemny
- Więc, co teraz robimy?- zapytał Harry.
- Co powiecie na wieczór filmowy?- zapytał Lou.
- W sumie to dobry pomysł... Po tym wszystkim...- rzucił Niall. Cała czwórka była za...
- A wy?- zapytał nas Liam.

*Oczami Arii*

Popatrzyliśmy na siebie. Ani on, ani ja nie mieliśmy na to za dużej ochoty.
- Wiecie co? Ja chyba powinnam wracać do domu...- powiedziałam.
- Ja Cię odwiozę, a później pojadę do siebie.- powiedział szybko Zayn.
- No dobra...- powiedział zrezygnowany Lou. Pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy w stronę auta.
-Więc, co robimy?- zapytał Zayn obejmując mnie ramieniem.
- Mówiłam, że powinnam wracać do domu.
- Naprawdę?- zapytał zawiedziony.
- Tak. Słuchaj opiekuje się 7-letnim dzieckiem.
- No dobra.- powiedział, otwierając mi drzwi do auta. Szybko wsiadłam, a chłopak zamknął drzwi. Powoli ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Po chwili staliśmy na moim podjeździe. W całym domu było ciemno....
- Wejdziesz?- zapytałam. Widząc jego wahanie, szybko dodałam.
- Proszę!!! Chyba ich nie ma... Nie chcę siedzieć sama...
-No nie wiem...
- Prooooooooszę!
- No, dobra.- powiedział, gasząc silnik.
Szybko wysiedliśmy z auta i poszliśmy w kierunku domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Weszliśmy do salonu.
- Napijesz się czegoś?- zapytałam.
- Herbaty.-Powiedział a ja szybko poszłam do kuchni. Wyciągnęłam szklanki i zaczęłam przygotowywać dla nad napoje. Kiedy czekałam aż zagotuje się woda, zauważyłam kartkę na stole.

'' Pojechaliśmy do. moich rodziców . Wiem że nie lubisz tam jeździć bo to miejsce przypomina ci rodziców. Wrócimy za parę dni.
James, Alex i Hanna.''


Faktycznie, wręcz nienswidziłam tam jeździć. Te wspomnienia nadal bolą...

Szybko pozbyłam się tych wspomnień z głowy.
 Na talerzyku rozłożyłam ciasteczka, wzięłam herbaty i zaniosłam to wszystko do salonu.Postawiłam  to na stoliku:
- Proszę.- powiedziałam.
- Dzięki.- powiedział.


*4 godziny później*

-Ale naprawdę musisz już jechać?
- No tak, a poza tym zaraz pewnie wrócą James, Alex i Hanna...
- No właśnie, że nie...- powiedziałam, a on popatrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Jak to?
- Pojechali do rodziców Jamesa, wrócą za parę dni, więc może zostaniesz na noc?- powiedziałam błagalnym głosem. - No, dobra... Zostanę....
- To, chodź dam ci ciuchy do spania.- powiedziałam i poszłam na górę, a on za mną. Szybko weszłam do pokoju Jamesa i wyciągnęłam jakieś dresy i koszulkę. Wyszłam z pokoju i podałam chłopakowi te ubrania.
- Tam jest łazienka. - powiedziałam, wskazując pomieszczenie palcem.
- Dzięki.- powiedział i poszedł się przebrać. Ja tymczasem, poszłam przebrać się w piżamę. Składała się z spodenek i luźnej koszulki. Siedziałam na łóżku, bawiąc się komórką, gdy do pokoju wszedł Zayn. Chłopak podszedł do łóżka i usiadł obok mnie i pocałował mnie w usta.
- Za co to?
- To, już nie mogę cię pocałować bez okazji?!- powiedział i udał obrażonego.
- Jasne że możesz.- powiedziałam ale on dalej, nie reagował.
- Ej, no proszę!! Nie obrażaj się!!!- obrócił się przodem do mnie i na coś czekał. Szybko zrozumiałam o co mu chodzi.
 Po chwili światła zamigotały i zgasły, a my stanęliśmy pomiędzy piętrami.
-Co się stało? -spytałam na głos.
-Wygląda na to, że winda stanęła -powiedział Harry.
-Czyli my... -zaczął Niall.
-Utknęliśmy -skończyłam za niego

Niall zaczął nerwowo rozglądać się na boki. Coraz ciężej oddychał. Przyjrzałam mu się uważnie. Chłopak strasznie zbladł i wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować.
-Hej, wszystko okej? -zapytałam kładąc mu rękę na ramieniu. Nie uzyskałam jednak odpowiedzi. Popatrzył tylko na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
-Ma klaustrofobię -wtrącił się Harry. -Nie może przebywać za długo w małych, zamkniętych pomieszczeniach -wyjaśnił.
-Hej -zwróciłam się do Horana. -Wszystko będzie dobrze, zaraz winda się włączy i spokojnie zjedziemy na dół. Niestety chyba przegramy zakład.
Niall jakby nieświadomie cicho zachichotał. Powoli usiadł na ziemi i oparł głowę o ścianę. Przymknął oczy. Troszkę się uspokoił. Jednak nie na długo. Coś nad nami chrupnęło i poczułam jak winda przemieszcza się o parę metrów w dół. Małe pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy niebezpiecznie się przechyliło. Pisnęłam przestraszona i upadłam na podłogę obok Nialla, który skulił się w kącie. Nawet Harry wyglądał na przerażonego. Jednak starał się zachować spokój. Usiadł koło nas na podłodze.
-Co się stało? -zapytałam cicho.
-Myślę, że lina się urwała -powiedział Styles.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Nikt nie miał ochoty na rozmowę. Spojrzałam na Nialla. Biedak cały się trząsł.
-Wszystko będzie dobrze -powiedziałam głośno.
Złapałam go za rękę próbując mu dodać otuchy. W tym samym czasie Harry splótł swoje palce wraz z moją drugą ręką.

*oczami Zayna*
Zbiegliśmy na dół. Zdyszani spostrzegliśmy, że jeszcze ich nie ma. Czyli wygraliśmy! Haha już sobie...
Na parterze stał tłum ludzi.
-Co tu się dzieje? -zapytałem jakiegoś obcego mężczyznę.
-Jest awaria. Chyba poważna -wyjaśnił. -Podobno lina się zerwała i winda może spaść, a w środku jest trzy osoby.
-Aha -mruknąłem zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
Podszedłem do chłopaków. Oni też już się dowiedzieli i byli tak samo przestraszeni jak ja. Moja biedna mała dziewczynka. Znowu przytrafiło jej się coś złego. Była w niebezpieczeństwie, a ja nie mogłem jej pomóc.
Do akcji wkroczyły jakieś specjalne służby. Usiadłem przy ścianie i przymknąłem oczy. Bezwiednie wyciągnąłem z kieszeni telefon i wykręciłem jej numer. Usłyszałem jeden sygnał, a potem drugi, trzeci i czwarty. Już myślałem, że nic z tego, ale odebrała.
-Zayn -usłyszałem jej drżący głos.
-Jestem tutaj, jak się czujesz?
-Wiesz, zawsze mogło byc gorzej -powiedziała z siarczystą ironią.
-Rozumiem, głupie pytanie -odparłem uśmiechając się krzywo.
-Przepraszam, nie powinnam była się unosić -odparła smutno.
-Możesz sobie na mnie pokrzyczeć jeśli chcesz -zaproponowałem. -W tej sytuacji zezwalam. Krzycz.
Słyszałem jak się śmieje. Uśmiechnąłem się także. Cieszyłem się jak głupi, że choć na chwilę odwróciłem jej myśli od niebezpieczeństwa.
-Boję się -wyszeptała.
-Ja też się boję -przyznałem. -Ale zobaczysz, jeszcze kiedyś będziemy się z tego śmiali. Razem.
-Mam nadzieję, że tak będzie. Ja... -nie usłyszałem jej ostatnich słów. Coś zaczęło przerywać.
-Kocham cię -zdążyłem wypowiedzieć te słowa i przerwało połączenie. Zrezygnowany odłożyłem telefon do kieszeni.

*Oczami Arii*

- Kocham Cię.- to  było ostatnie co usłyszałam zanim, przerwało połączenie.
- Ja ciebie też.- szepnęłam, chowając telefon do kieszeni.  Siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał Niall:
- Jakie jest wasze największe marzenie?- zapytał.
- Moim jest pocałunek w deszczu z dziewczyną którą kocham.- odpowiedział Harry.
- Moim jest  dziewczyna która będzie moja... Nie musi być idealna... Tylko żeby mnie kochała...- powiedział Niall.
- A twoim?- zapytał mnie Harry.
- Może wam to wydawać się głupie, ale zawsze chciałam zobaczyć Paryż nocą...- powiedziałam i znowu zapadła cisza. Po chwili usłyszałam rechot Horana... Popatrzyliśmy na siebie z Harrym a później na Nialla i... I wybuchliśmy śmiechem... Śmialiśmy się aż rozbolał mnie brzuch, a do oczu naleciały łzy... Wytarłam je rękawem i dalej się śmiałam... Po chwili coś zgrzytnęło i winda ruszyła na dół...

*Oczami Louisa*

Czekaliśmy aż ekipa poradzi sobie z usunięciem usterki. Po prawie godzinie zauważyłem jakieś poruszenie między ludźmi. Popatrzyliśmy na siebie z chłopakami.
- Przepraszam,- Liam, zaczepił jednego z pracowników.- co z tą windą?
- Więc, udało na się usunąć usterkę i zjeżdża na dół.- widziałem jak Zayn podrywa się  z podłogi. Po chwili, która wydawała się niemiłosiernie długa, winda zjechała i otworzyły się z drzwi, a z środka wypadli Harry, Niall i Aria. Zayn szybko podbiegł do dziewczyny i mocno ją przytulił, natomiast ja przytuliłem Harrego, a Liam przytulił Nialla. Każde z nich trzęsło się jak galareta, ale nie dziwię im się... Po takim przeżyciu...

*Oczami Zayna*

Trzymałem w ramionach, roztrzęsioną Arię. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli że ta mała idiotka mogła zginąć... Pocałowałem ją delikatnie w czoło, dzięki czemu przestała aż tak się trząść... Odsunęła się trochę ode mnie i delikatnie musnęła moje wargi. Pogłębiłem pocałunek, kładąc swoje dłonie na jej twwarzy.  Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Kocham cię, Zayn.- szepnęła.
- Ja ciebie też.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
- Ej, wy zakochańce, przestańcie bo zaraz rzygnę tęczą.- krzyknął Lou. Podziękowaliśmy ekipie ratunkowej i wyszliśmy na parking podziemny
- Więc, co teraz robimy?- zapytał Harry.
- Co powiecie na wieczór filmowy?- zapytał Lou.
- W sumie to dobry pomysł... Po tym wszystkim...- rzucił Niall. Cała czwórka była za...
- A wy?- zapytał nas Liam.

*Oczami Arii*

Popatrzyliśmy na siebie. Ani on, ani ja nie mieliśmy na to za dużej ochoty.
- Wiecie co? Ja chyba powinnam wracać do domu...- powiedziałam.
- Ja Cię odwiozę, a później pojadę do siebie.- powiedział szybko Zayn.
- No dobra...- powiedział zrezygnowany Lou. Pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy w stronę auta.
-Więc, co robimy?- zapytał Zayn obejmując mnie ramieniem.
- Mówiłam, że powinnam wracać do domu.
- Naprawdę?- zapytał zawiedziony.
- Tak. Słuchaj opiekuje się 7-letnim dzieckiem.
- No dobra.- powiedział, otwierając mi drzwi do auta. Szybko wsiadłam, a chłopak zamknął drzwi. Powoli ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Po chwili staliśmy na moim podjeździe. W całym domu było ciemno....
- Wejdziesz?- zapytałam. Widząc jego wahanie, szybko dodałam.
- Proszę!!! Chyba ich nie ma... Nie chcę siedzieć sama...
-No nie wiem...
- Prooooooooszę!
- No, dobra.- powiedział, gasząc silnik.
Szybko wysiedliśmy z auta i poszliśmy w kierunku domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Weszliśmy do salonu.
- Napijesz się czegoś?- zapytałam.
- Herbaty.-Powiedział a ja szybko poszłam do kuchni. Wyciągnęłam szklanki i zaczęłam przygotowywać dla nad napoje. Kiedy czekałam aż zagotuje się woda, zauważyłam kartkę na stole.

'' Pojechaliśmy do. moich rodziców . Wiem że nie lubisz tam jeździć bo to miejsce przypomina ci rodziców. Wrócimy za parę dni.
James, Alex i Hanna.''


Faktycznie, wręcz nienswidziłam tam jeździć. Te wspomnienia nadal bolą...

Szybko pozbyłam się tych wspomnień z głowy.
 Na talerzyku rozłożyłam ciasteczka, wzięłam herbaty i zaniosłam to wszystko do salonu.Postawiłam  to na stoliku:
- Proszę.- powiedziałam.
- Dzięki.- powiedział.


*4 godziny później*

-Ale naprawdę musisz już jechać?
- No tak, a poza tym zaraz pewnie wrócą James, Alex i Hanna...
- No właśnie, że nie...- powiedziałam, a on popatrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Jak to?
- Pojechali do rodziców Jamesa, wrócą za parę dni, więc może zostaniesz na noc?- powiedziałam błagalnym głosem. - No, dobra... Zostanę....
- To, chodź dam ci ciuchy do spania.- powiedziałam i poszłam na górę, a on za mną. Szybko weszłam do pokoju Jamesa i wyciągnęłam jakieś dresy i koszulkę. Wyszłam z pokoju i podałam chłopakowi te ubrania.
- Tam jest łazienka. - powiedziałam, wskazując pomieszczenie palcem.
- Dzięki.- powiedział i poszedł się przebrać. Ja tymczasem, poszłam przebrać się w piżamę. Składała się z spodenek i luźnej koszulki. Siedziałam na łóżku, bawiąc się komórką, gdy do pokoju wszedł Zayn. Chłopak podszedł do łóżka i usiadł obok mnie i pocałował mnie w usta.
- Za co to?
- To, już nie mogę cię pocałować bez okazji?!- powiedział i udał obrażonego.
- Jasne że możesz.- powiedziałam ale on dalej, nie reagował.- Ej, no proszę!! Nie obrażaj się!!!- obrócił się przodem do mnie i na coś czekał. Szybko zrozumiałam o co mu chodzi.  Złapałam jego twarz w dłonie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Rozchyliłam delikatnie wargi,
jednocześnie napierając na niego swoim ciałem.
Chłopak leżał teraz na łóżku, a ja siedziałam na nim okrakiem.

- Dalej jesteś na mnie zły??- zapytałam przegryzając wargę.
- Nie...- powiedział cicho.
- To dobrze...- powiedziałam i znowu go pocałowałam
Położyliśmy się na łóżku. Zayn pociągnął mnie tak że
leżałam głową na jego torsie.
''  Dlaczego dałam mu tą koszulkę??!''

Jakby czytając mi w myślach powiedział:
- Ale tu gorąco... Pozwolisz że, ściągnę koszulkę.- powiedział, a ja podniosłam się umożliwiając mu pozbycie się koszulki. Zayn jednym ruchem pozbył się ubrania i przyciągnął mnie do siebie. Palcem delikatnie dotykałam tatuaży. W pewnym momencie spojrzałam n chłopaka. Miał przymknięte oczy i się uśmiechał.
- Nawet, nie wiesz jak na mnie działasz...
- Ah tak?- zapytałam i zanim zdążył coś powiedzieć, wpiłam się w jego usta.

Gdy się od siebie oderwaliśmy powiedziałam:
- Wiesz co?
- Hmmm?- mruknął
- Co jak co,  ale ja już zawsze będę chodzić schodami...

   
                                        

Sorry, że tak późno ale szkoła i mam mniej czasu na pisanie... A tak właściwie to ten rozdział na początku pisała Wika, ale ja ( Panna Horan) go kończę... Pojawiła się ankieta pproszę weźcie udział, to ważne...