Chcę zadedykować ten rozdział naszej pierwszej obserwatorce: ''Terrorystce''.
*oczami Nialla*
Obudziłem się rano, a raczej tuż przed południem. Słońce mocno świeciło na niebie. Rozejrzałem się po swojej sypialni. Powinienem tu posprzątać. Wszędzie się walały moje koszulki. Moja gitara służyła za wieszak na ubrania, a na pokrowcu leżała starta brudnych talerzy i szklanek. Niestety moje lenistwo dało o sobie znać i odpuściłem sobie porządki. Miałem ważniejsze sprawy na głowie.
Przeszedłem z sypialni przez salon prosto do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki jogurt i usiadłem z nim przy stole. Gdy już prawie skończyłem swój posiłek zadzwonił telefon.
-Tak, słucham -odebrałem szybko widząc, że to Louis dzwoni.
-Hej ziomuś! Liam kazał mi powiedzieć tobie, że mamy dzisiaj wywiad -powiedział Lou z charakterystyczną dla siebie wesołością. -Wpadniemy po ciebie tak o 16.00. Nara -rozłączył się zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
-Nara -mruknąłem zirytowany.
Porzuciłem swoje śniadanie i poszedłem do pokoju. Zignorowałem bałagan i niezasłane łóżko, od razu podszedłem do biurka na którym leżało dosłownie wszystko. Po raz setny przyjrzałem się zdjęciom i listom, które zabrałem z domu czarownicy. Wszystkie listy były od tej samej osoby. Pisała o swoim domu, rodzinie, uczuciach... Z pewnością była to kobieta. Ta sama, która była na wszystkich fotografiach. Wziąłem jedną z nich do ręki. Była na niej dziewczyna, mniej więcej w moim wieku, uśmiechnięta. Jej długie, brązowe włosy opadały falami wzdłuż jej ramion. Była piękna. Wiedziałem już skąd ją znam. Na tym zdjęciu była ta sama osoba, w której się zakochał mój przyjaciel, ta sama dziewczyna, którą poznałem niedawno. To była Aria.
Siedziałem niespokojnie na niewygodnej sofie. Tysiące lamp świeciło mi prosto w twarz. Kamera była skierowana na moją twarz.
-A więc Niallce , czy jest już jakaś pani Horanowa? -zapytała prezenterka.
-Cóż, po tym jak sprawdziłem dzisiaj Twittera, myślę, że są ich całe tysiące -odparłem wymijająco.
-Ach, tak. Tysiące fanek Nialla Horana -podsumowała Rosalie Chesterfield, bo to właśnie w jej programie występowaliśmy.
Modliłem się, żeby ten wywiad dobiegł końca. Na moje szczęście Rosalie dała mi spokój i zaczęła wypytywać Harry'ego. Przyjąłem to z ulgą. Naprawdę nie wiedziałem co odpowiedzieć. Pytania tylko mnie denerwowały. Myślami byłem gdzie indziej.
Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Według moich domysłów dziewczyna mojego przyjaciela, była naszym wrogiem. Nie chciałem mu tego mówić. Przecież on ją kocha.
- A co u ciebie Zayn? Ostatnio coraz częściej widzimy cię z pewną dziewczyną. Czyżbyś nie był już singlem???
- No cóż Rosalie... To prawda, że od jakiegoś czasu spotykam się z kimś...
- Opisz nam ją. Jak ma na imię?? Ile ma lat?? Gdzie się poznaliście??-wypytywała go.
- No cóż... Ma na imię Aria... Ma 20 lat... A to jak się poznaliśmy to nasza tajemnica....- No tak... Nie mógł im wszystkiego odpowiedzieć... Paul zawsze powtarza żeby nigdy nie mówić wszystkiego...
- A co o niej myślą chłopaki?? Poznaliście już nową dziewczynę Zayna??- zapytała nas.
- Poznaliśmy ją.- odpowiedział Louis.- Ja osobiście twierdzę że to bardzo miła dziewczyna. Myślę że idealnie do siebie pasują z Zaynem...
- No cóż, zostaje mi tylko życzyć wam powodzenia.- powiedziała Rosalie.- Dziękuję za wywiad. To była niesamowita przyjemność.- powiedziała do nas. Po chwili zgasły światła, a my wstaliśmy z kanapy.
- No więc, jeszcze raz dziękuję za wywiad i mam nadzieję, do zobaczenia.- powiedziała Rosalie i pożegnała się z nami uściskiem. Poszliśmy do naszej garderoby zabrać nasze rzeczy, które musieliśmy tam zostawić żeby nie przeszkadzały w wywiadzie.
Ubrałem na siebie kurtkę i wyszedłem na zewnątrz nie czekając na resztę. Zimne powietrze uderzyło w moją twarz, gdy tylko przekroczyłem próg budynku. Po chwili chłopcy dołączyli do mnie chłopcy.
-Hej Horan, czekaj chwilkę -zawołał mnie Harry. -Stój!
Niechętnie odwróciłem się w jego stronę. Instynktownie przeczuwałem, że to co on powie niespecjalnie mi się spodoba. I moje podejrzenia się sprawdziły. Prawie jęknąłem, gdy Harry oznajmił, że wybieramy się na kolejną misję.
-Znowu? -narzekałem. -Nie pamiętacie jak się skończyła poprzednia?
-Pamiętamy doskonale -wtrącił się Liam. -I dlatego musimy dorwać tę czarownicę.
-Zemścimy się -dodał Zayn.
"Oj gdybyś tylko wiedział" -pomyślałem. -"Że będziesz polował na własną dziewczynę"
Musiałem jakoś temu zaradzić. Zrobić cokolwiek, byleby tylko nie dopuścić do takiej masakry. Zastanawiałem się też, co by zrobił Zayn, gdyby się domyślał tego co ja? Zabiłby ją? A może nie?
-Dobra, o której? -zwróciłem się do Harry'ego.
-O 19 będziemy po twoim domem. Zabierz ze sobą noże -poprosił Harold. -Przydadzą się -dodał znacząco.
Z westchnieniem udałem się za chłopakami do auta. Droga mijała nam w ciszy. Nikt nie miał ochoty na rozmowę. Zayn wisiał na telefonie. Harry prowadził. Louis siedział obok niego i tępo patrzył w okno, a Li zasnął. Pomyślałem, że drzemka to nawet dobry pomysł i też zamknąłem oczy.
Było już prawie ciemno. Wyjąłem z wielkiej skrzyni, schowanej za moją szafą, kilkanaście noży o różnej długości i przeznaczeniu. Dokładnie wszystkie przeczyściłem i schowałem o specjalnych pokrowców. To była jakaś tam stara tradycja. Czarownicę zabijaliśmy tylko srebrnymi nożami. Trzeba było go wbić prosto w serce. W innym wypadku mogła wrócić i dręczyć cię do końca życia. Jeśli wszystko wykonało się prawidłowo to po prostu unicestwiało się ją na zawsze.
Zapakowałem wszystko do plecaka i wyszedłem przed dom. Musiałem podejrzanie wyglądać mając na sobie czarne spodnie, czarną koszulę i czarne buty, ale nieszczególnie się tym przejąłem. Padał lekki deszcz. Ogólnie pogoda nie sprzyjała wypadom w teren. Błoto, woda i te ciemne chmury zwiastujące burzę.
Zlokalizowałem samochód Harry'ego i zacząłem biec w jego stronę. Zanim jednak dostałem się do środka.
-Masz sprzęt? -zapytał Louis.
Podałem mu bez słowa mój plecak. Obejrzał zawartość i wybrał sobie dwa srebrne noże, które schował do swojej kieszeni. Reszta zrobiło to samo. Potem plecak wrócił do moich rąk. Tak jak się spodziewałem, chłopcy wybrali największe noże. Zawsze tak robili. Ja osobiście uważałem, że te małe są o wiele lepsze i poręczniejsze. Nadawały się idealnie do walki z wrogiem o którego ciężko się zbliżyć.
Zaparkowaliśmy w miejscu, gdzie kończyła się droga, a zaczynał się gęsty las. Mieliśmy tylko parę minut, aby podejść pod polanę, na której, według Liama, miał się odbywać jakiś rytuał.
*oczami Arii*
Denerwowałam się coraz bardziej. To był ten dzień. Rada czarownic musiała coś wymyślić w związku z ciągłymi atakami. Dzisiaj wszystkie czarownice z naszego kręgu miały się stawić na wezwanie. Ja i James szliśmy przez las ubrani w czarne peleryny z kapturem zasłaniającym twarz. Był to strój tradycyjny dla wszystkich magów i czarownic.
Wyszliśmy na polanę, która była dobrze oświecona przez księżyc. Rozejrzałam się dookoła. Alex już tu była. Stała w grupie młodszej. Zauważyłam także Lucasa, który od razu mi pomachał. Uśmiechnęłam się i odmachałam. Razem z Jamesem podążyliśmy do naszej grupy. Byliśmy tylko o krok niżej niż członkowie rady. Dawno zakończyliśmy szkolenie. Należeliśmy do grupy શ્રેષ્ઠ. Co w wolnym tłumaczeniu oznaczało najlepsi.
Nagle wszystkie głosy ucichły Oznajmiono, że przełożona przybyła. Zebranie się zaczęło.
Nie wiem dlaczego, ale miałam złe przeczucie. Jakby dzisiejszej nocy coś miało się zdarzyć. Nie wiedziałam co, ale byłam pewna, że nic potem nie będzie takie samo.
*oczami Nialla*
Stanęliśmy na brzegu polany. Od razu zauważyłem Arię. Kaptur zasłaniał jej twarz, ale byłem pewien, że to ona. Coś w jej postawie, sposobie bycia wydawało mi się strasznie znajome. Jakbym znał ją od lat. Jej włosy, uśmiech, oczy. Przyglądałem się jej uważnie.
Chłopcy zajęli swoje pozycje. Delikatnie podparłem się rękami o ziemię. Byłem gotowy do biegu. Harry dał znak. On i Louis wybiegli na polanę. Z lekkim rozbawieniem patrzyłem jak czarownicę rozbiegają się w popłochu. Pewnie się zastanawiacie dlaczego nie użyły magii i nie ich nie zabiły. Otóż nie mogły. Poznaliśmy dobrze ich rytuał. W pewnym momencie, zwanym "przejściem" ich magia tak jakby na chwilę się ulatniała. Były bezbronne i wtedy właśnie atakowaliśmy. Znienacka, wynurzając się z ciemności. Patrzyłem jak Liam wbija nóż w pierś jakiejś młodej dziewczyny. Musiałem to powstrzymać,ale nie wiedziałem jak. W moich uszach brzmiał krzyk kobiety, której Louis poderżnął gardło, a następnie wbił nóż w miejsce gdzie znajdowało się jej serce. Wybiegłem na polanę i próbowałem znaleźć Arię. Zauważyłem ją po chwili i pobiegłem w jej stronę. Nie spodziewała się mnie, więc szybko ją dopadłem. Złapałem ją za ręce i mocno przytrzymałem. Zaczęła się wiercić. Próbowała mnie kopnąć w krocze.
-Aria, hej -szepnąłem do jej ucha, na co zesztywniała.
-Niall? To ty? -zapytała z niedowierzaniem.
-Tak -potwierdziłem. -Proszę, wysłuchaj mnie. Mamy mało czasu.
-Reszta- wtrąciła. -Cała piątką. To oni? Liam, Louis, Harry i...? -nie dokończyła, drżenie głosu jej na to nie pozwoliło.
-I Zayn -dokończyłem za nią. -Ale zrozum. On nie wie, że to ty. Nie wiem co by zrobił, gdyby się dowiedział. Chcę wam pomóc. Nie mogę patrzeć jak was zabijają...
-Niall -przerwała mi. -To podstęp. Wiedzieliśmy, że wpadniecie. Uciekaj.
W chwili, gdy to powiedziała na polanę wkroczyło troje zakapturzonych postaci. Aria pociągnęła mnie za rękę i popchnęła w krzaki. Z przerażeniem obserwowałem zdarzenia. Byłem jak sparaliżowany. Nie mogłem się poruszyć. Strach zawładnął mym ciałem.
Przerażająca trójka podniosła ręce do góry i zaczęła wymawiać jakieś tajemnicze słowa. Moi przyjaciele upadli na ziemię i zaczęli się zwijać z bólu. Mnie czary nie dosięgały. Widocznie nikt nie zauważył, że brakuje jednego napastnika. Słyszałem pełen cierpienia krzyk Lou. Jedynie Harry pozostał cicho. Nie chciał dać im tej satysfakcji. Mimo to widziałem, że bardzo cierpi.
-Stop! -Aria wybiegła na polanę i stanęła prze trzema zakapturzonymi potworami. Właśnie tak ich postrzegałem. Potwory. -Nie możecie ich zabić!
-Napadli na naszych ludzi -odezwał się najwyższy potwór. -Są winni.
-Nie pozwolę na to -odparła pewna siebie.
-A co ty możesz zrobić?- zadrwił z niej.
-Na przykład to - uniosła dłoni do góry.
Poczułem, że zrobiło mi się zimno. Zerwał się wicher. Z ust Arii wydobywały się dziwne słowa. Nie rozumiałem ich, ale wiedziałem, że było to bardzo mroczne zaklęcie. I miałem rację.
-Ocalisz ich, ale zostaniesz wydalona z kręgu -oznajmił mężczyzna któremu kaptur spadł z głowy. -Na zawsze!
Wydarł się i zniknął. Powoli wszyscy znikali. Po chwili nie było już żadnej czarownicy. Spojrzałem na moich przyjaciół. Czar już nie działał, ale widziałem, że bardzo ich uszkodził. Louis podniósł się i podszedł do Liama, który leżał nieprzytomny. Dalej był Harry. Chłopak próbował się ponieść, ale po chwili usłyszałem jego udręczony jęk i osunął się na ziemię. Już miałem do niego podejść, ale Louis się nim zajął. Podbiegłem do Zayna. Widziałem wyraźnie jego twarz. Mimo ciemnej karnacji chłopaka, było widać, że zbladł. Próbowałem sprawdzić puls, ale niczego nie wyczułem. Lekko panikując przysunąłem twarz do jego ust. Nie oddychał. Jego klatka piersiowa się unosiła. Ciepło powoli opuszczało jego ciało.
DU-DU-DU-DUUUU
Tego się nie spodziewaliście co nie? Wiem, że trochę krótki, ale następny będzie za to dłuższy. Mam nadzieję, że nie piszę tego sama do siebie i ktoś to przeczyta.
p.s. To Du-Du-Du-Duuuu to dopisek od drugiej autorki tego bloga.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nareszcie! Opłacało się czekać ten miesiąc, choć nie narzekałabym gdyby rozdziały pojawiały się częściej :P
OdpowiedzUsuńWiedziałam że tak to się skończy. Któreś z nich musiało się w końcu dowiedzieć... I chyba lepiej że pierwsi byli Niall i Aria. No cóż, mam nadzieję na szybki kolejny rozdział w którym dowiem się czy Zayn umiera czy nie! I mam nadzieję że przeczytam go jeszcze w tym roku...
cóż, nie jestem pewna kiedy pojawi się następny rozdział, ale obiecuję, że stanie się to jeszcze w tym roku :)
UsuńWow niespodzianka! Nie myślałam że Niall dowie się pierwszy, anie że Aria tak się poświęci... Ona naprawdę mocno kocha Zayna! Czekam z nieceirpliwością na następny!
OdpowiedzUsuńhej super rozdział .. zaczełam dziś czytać i mam nadzieję, żę kolejny rozdział pojawi się jak najszysbiej . Poprostu boskie opowiadanie . Oryginalene drugiego takiego z podobnym potywem nie spotkałam ...
OdpowiedzUsuń