*Oczami Arii*
Idę ciemnym korytarzem. Na jego końcu widzę światło. Nie wiem dlaczego czuje strach. Nagle ktoś łapię mnie za ramiona i odwraca mnie tak, abyśmy stali twarzą w twarz. Widzę jego włosy, kształt jego twarzy, usta, nos ale nie widzę jego oczu. Są jakby zamazane, czymś zakryte... Teraz wiem że to jego się boję, ale też go... kocham? Te dwa uczucia walczą we mnie. Mózg mówi "Uciekaj!!", a serce "Zostań!"
Słucham serca, zostaje. Chłopak namiętnie mnie całuje, a jego ręce gładzą mnie po plecach. Jedna moja ręka jest w jego włosach, a druga znajduje się na jego karku. Przyciąga mnie bliżej siebie, tak że nasze ciała ściśle do siebie przylegają...
Głupia dziewczyno, nie wiesz co cię czeka... On jest zły... Skrzywdzi cię... Będziesz cierpiała... Psychicznie, jak i fizycznie... Siedź cicho głupi mózgu!!!- uciszyłam własne myśli i skupiłam się na chłopaku. Nagle czuje jak coś odciąga mnie od niego. Wyciąga ręce w moją stronę, próbując mnie zatrzymać. Wyciągam ręce w jego stronę,lecz nie to coś jest za mocne. Słyszę tylko ciche ,,Kocham cię". Nie jestem w stanie mu nic odpowiedzieć. Nagle oślepia mnie światło...
I wtedy się obudziłam. To tylko sen.- myślałam.- Taaak, tylko który raz ci się śni?? Piąty jeśli dobrze pamiętam.- powiedział cichy głos w mojej głowie.- Dosyć tego!!- wyciszyłam swoje myśli. Po chwili rozejrzałam się po moim pokoju. Wyglądał jak zawsze: czarne meble, gdzieniegdzie porozrzucane ciuchy i księgi zaklęć, czarno-czerwone ściany, na nich biało lub czarne napisy oraz 3 pary białych drzwi. Jedne na korytarz, drugie do garderoby, a trzecie do łazienki. Cicho westchnęłam, wstałam i skierowałam się do garderoby. Po chwili byłam ubrana, a zważając na to że był środek lata ubrałam się tak. Później poszłam do łazienki, gdzie załatwiłam wszystkie czynności składające się na poranną toaletę. Później zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z pomieszczenia. Swoje kroki skierowałam do półki nad łóżkiem. Leżał tam, mały talizman na łańcuszku. Założyłam go i wtedy do pokoju wpadła Hanna. Hanna to 7-letnie dziecko. Kiedyś wam to wytłumaczę.
- Co się stało skarbie?- zapytałam, siadając na łóżku. Dziewczynka usiadła mi na kolanach.
- Jestem głodna. Zrobisz mi śniadanie?
- Jasne. Chodź.
Zeszłyśmy na dół. posadziłam dziecko na krześle.
- Co chcesz na śniadanie?
- Naleśniki!!! Naleśniki!!!!!- krzyknęła,co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Ok, no to naleśniki.-powiedziałam, zabierając się do roboty. Po 20 minutach naleśniki były prawie gotowe.
Popatrzyłam na Hannę. Widziałam że się nudzi. Szybko wymyśliłam jej zadanie.
- Idź obudź Alex. Przecież nie pozwolę jej spać gdy my nie śpimy!!- powiedziałam, a mała ochoczo zeskoczyła z krzesła i pobiegła na górę. Po chwili usłyszała krzyki i piski oraz moją przyjaciółkę. Po paru minutach postawiłam naleśniki, dodatki do nich oraz parę kanapek na stole. Wtedy zeszły Alex z Hanną.
- Do stołu podano!!- powiedziałam.
Śniadanie przebiegło nam w wesołej atmosferze. Razem z Alex miałyśmy ,,kupę" śmiechu z Hanny. Pod koniec posiłku na dół zszedł James.
- Cześć.-powiedział całując mnie w czoło.- Zostało coś dla mnie? Czy już wszystko zjadłyście?
- Jasne. Siadaj i jedz.- powiedziała Alex, a chłopak usiadł pomiędzy mną, a Alex. Reszta po posiłku minęła nam w jeszcze lepszej atmosferze. Gdy skończyliśmy zapytałam:
- Kto to dzisiaj sprząta?
- Alex!!- odpowiedzieli James i Hanna.
- Ok.- powiedziała dziewczyna i machnęła ręką, a gąbka zaczęła sama myć naczynie.
- Alex. Mieliśmy starać się żyć jak normalni ludzie.- upomniał ją James.
- Ale mi się nie chce.- jęknęła Alex.- Po co nam moc skoro nie możemy jej używać?
- A rób co chcesz...- poddał się James. Spojrzałam na zegarek wskazywał 10:00.
- Ja wychodzę. Mam parę spraw do załatwienia. Przy okazji zrobię zakupy.
- Spoko.- powiedzieli
- Chcecie coś specjalnego?
- Weź żelki.- powiedział James.
- I ciastka.- krzyknęła Alex z salonu.
- Spoko- powiedziałam biorąc torebkę i kluczyki do auta.Założyłam buty i wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Odpaliłam, a z radia popłynęły dźwięki piosenki. To było "Little Things" One Direction. Wręcz kochałam tą piosenkę. Nie zespół, ale piosenkę... Wyjechałam z podwórka w kierunku centrum. Po chwili utknęłam w korku. Jak zwykle w Londynie o tej porze. Pół godziny później wjeżdżałam na parking przy Tesco. Weszłam do środka, a moją twarz owiał przyjemny chłód. Wzięłam wózek i ruszyłam na zakupy. Chodziłam między regałami i wrzucałam to na co miałam ochotę. Do wózka po kolei trafiły: 4 paczki ciastek, Pepsi, piecczywo, dżem, płatki śniadaniowe,jeszcze 2 paczki chipsów, woda, popcorn, żelki,owoce, warzywa... I wiele innych rzeczy. Pod koniec przypomniałam sobie o Nutelli, więc wróciłam po nie do odpowiedniego regału. Po podejściu spotkała mnie niemiła niespodzianka: ostatni słoik Nutelli stał tak daleko, że nawet z moimi 170 cm wzrostu nie mogłam jej dosięgnąć. Brakowało mi dosłownie paru centymetrów.Zaczęłam żałować że nie ubrałam wyższych butów. Podczas mojej ostatnie próby, usłyszałam cichy śmiech. Obróciłam się w stronę z której dobiegał dźwięk. Ujrzałam wysokiego chłopaka, z krótkimi czarnymi włosami i niesamowicie brązowymi, czekoladowymi oczami.
- Pomógłbyś, a nie się śmiał.
- Przepraszam, wyglądałaś komicznie.- powiedział, podając mi słoik.
- Dzięki.
- Tylko dzięki?- powiedział sarkastycznie.
- Och, mój wybawco!! Jak ci się odpłacę??!- powiedziałam, wywołując uśmiech na jego twarzy.
- Więc, może najpierw powiesz jak masz na imię.
- Aria.
- Zayn. Więc mogłabyś podać mi swój numer.- powiedział podając mi swój telefon.
- Proszę, wpisz swój numer.- powiedziałam podając mu swój telefon. Szybko wpisałam mu swój numer i oddałam mu telefon. Po chwili dostałam swój telefon i schowałam go do kieszeni.
- To do widzenia.- powiedziałam.
- Do zobaczenia.- powiedział.
Chłopak wydał mi się fajną osobą, więc mam nadzieję kiedyś jeszcze go spotkać.
Po zapłaceniu za zakupy, poszłam do auta, zapakowałam zakupy i wyjechałam z parkingu. Po 15 minutach jazdy, wjechałam na podziemny parking mojej ulubionej galerii. Windą wjechałam na parter i weszłam do sklepu. To co zobaczyłam, zamurowało mnie. Tyle genialnych ciuchów!!
Wybrałam sobie parę par spodenek, kilka bluzek oraz torebek. Podeszłam do kasy aby zapłacić za zakupy i przypadkowo dźgnęłam kogoś łokciem.
- Przepraszam.- powiedziałam odwracając się przodem do tej osoby.
- Aria?- usłyszałam znajomy głos.
- Zayn? O hej.- okazało się że to jego dźgnęłam.
- Cześć, co za spotkanie- drugi raz w ciągu dwóch godzin. Zakupy?
- Tak. Zgaduję że ty też?
- Tak stwierdziłem że trzeba trochę odświeżyć garderobę.
- Tak, czasami trzeba to zrobić.- powiedziałam, wręczając kasjerce odpowiednią kwotę. Kątem oka widziałam że Zayn czeka na mnie przy wyjściu. Zabrałam swoje zakupy i podeszłam do chłopaka.
- Poszłabyś ze mną na kawę? Tak za pół godziny. Muszę coś załatwić..- zaproponował
- Jasne.
- To co za pół godziny, w kawiarni.
- Ok.
- To do później.- powiedział, a ja się jeszcze szerzej uśmiechnęłam.
- Pa.- powiedziałam i się odwróciłam. Po przejściu jakiś 5 metrów, spoglądnęłam do tyłu i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Naprawdę fajny chłopak.-pomyślałam.
Weszłam do sklepu z dodatkami. Kupiłam sobie kilka par kolczyków, naszyjniki, apaszki oraz spinek. Później poszłam do zielarskiego. Potrzebowałam parę ziół i roślin do zaklęć. Po wyjściu ze sklepu spojrzałam na zegar. Zostało mi jeszcze pięć minut. Kawiarnia była niedaleko, więc weszłam jeszcze do sklepu po płytę. Szybko złapałam płytę i już szłam do kasy, gdy zobaczyłam płytę One Direction, wersję limitowaną. Wiedziałam że go skądś znam!!!- pomyślałam. Wzięłam także tą płytę i podeszłam do kasy, zapłaciłam, wyszłam ze sklepu i poszłam na umówione spotkanie. Po wejściu do kawiarni zobaczyłam Zayna siedzącego przy stoliku w rogu. Szybko podeszłam do niego.
- Hej, po raz nie wiem który.- powiedziałam
- Siema. I jak tam zakupy?
- A nie narzekam... A ty?
- U mnie też dobrze.
- Więc, opowiedz mi coś o sobie.- powiedział.
- Co mogę ci powiedzieć... Więc, mam 20 lat, mieszkam w Londynie...
- Jakieś pasję?
- Uwielbiam tańczyć, choć nie twierdzę że umiem...
- Jakaś rodzina? Rodzeństwo? Chłopak?- zapytał
- Nie mam rodziców, umarli gdy mała...
- Przykro mi.- powiedział.
- Eeeee... Nie warto, już się z tym pogodziłam...- powiedziałam.- A wracając do reszty pytań: nie mam rodzeństwa ani chłopaka.- nie jestem pewna, ale chyba uśmiechnął się na chwilę, na wzmiankę o braku chłopaka.- Dobra teraz ty.- niestety wtedy przyszła kelnerka.
- Co dla państwa?
- Ja poproszę mrożoną herbatę.- zamówił Zayn.
- Ja poproszę to samo.
- Dziękuje. Zaraz je przyniosę.- powiedziała, i odeszła.
- Więc, opowiadaj.- powiedziałam.
- No cóż....- zacytował mnie, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.- Mam 20 lat, mieszkam w Londynie, jestem członkiem One Direction...- powiedział i sprawdził moją reakcję.
- Spokojnie nie mam zamiaru piszczeć...
- Dobrze wiedzieć...-powiedział i dostał ode mnie kuksańca w ramię.- Ałł!!! Uważaj!!- powiedział, a ja się roześmiałam. Wtedy kelnerka przyniosła napoje. Wzięłam łyka napoju i zadawałam następne pytania. Po jakiejś godzinie zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam Zayna i odebrałam:
- Co tam James?
- Gdzie ty jesteś??! Nie ma cię już 4 godziny, a miałaś być za chwilę!!
- Po pierwsze nic takiego nie mówiłam, a po drugie umiem o siebie zadbać.
- Spokojnie, za ile będziesz?
- Nie wiem... Muszę coś załatwić...
- Ok. Do zobaczenia.
- Pa.- powiedziałam i się rozłączyłam.- Przepraszam.- powiedziałam do Zayna.
- Nie ma za co. Ale faktycznie chyba zająłem ci za dużo czasu...
- Nieeee...- zaprotestowałam.- To były bardzo miłe chwile.
- Więc może pójdziesz ze mną do kina??- czekaj czy on...- Wiesz jeśli chcesz...- powiedział wlepiając swój wzrok w podłogę.
- Bardzo chętnie.
- Naprawdę?- zapytał podnosząc wzrok.
- Tak.
- To fajnie... Zadzwonię do ciebie i przekaże ci szczegóły.
- Ok. Ja chyba muszę lecieć...
- Rozumiem.- powiedział i przywołał kelnerkę. Zapłacił za napoje i wyszliśmy z kawiarni.
- To do zobaczenia.- powiedziałam.
- Cześć.- powiedział i mnie przytulił. Boże, jak on przytula!!- ta myśl przeleciała jak strzała przez moją głowę. Niechętnie się od niego oderwałam.
- To pa.
- Do zobaczenia.- powiedział, a ja się uśmiechnęłam i odeszłam.
*Oczami Louisa*
Siedzieliśmy spokojnie w salonie. Liam grał z Harrym w jakąś grę na PS3, który głosno przeklinał na każdą przegraną rozgrywkę. Niall stwierdził że jest głodny (jak zawsze) i poszedł sobie zrobić kanapkę.
*Oczami Arii*
Wróciłam do domu i krzyknęłam:
- Już jestem!!
- Aria!!- krzyknęła Hanna.
- Cześc skarbie!! To co bierzemy się za obiad?
- Zamówiliśmy pizze.- powiedziała Alex wychodząc z salonu.- Nie chciało nam się czekać na ciebie.
- Ok. - powiedziałam idąc do salonu.
- O hej.- powiedział James.
- Siema.- powiedziałam i usiadłam obok niego. Nie wytrzymałam długo, wstałam. poszłam na górę do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Wtedy mój telefon oznajmił, że przyszedł SMS.
*Oczami Zayna*
Tak słodko wyglądała z obrażoną miną.
- Oj, weź nie obrażaj się...- powiedziałem, a ona tylko odwróciła głowę i kontynuowała swojego ,,focha"
- Dobrze teraz ja się obrażam- powiedziałem moim obrażonym głosem. Jechaliśmy parę minut w ciszy ,,obrażeni" na siebie.
- Ej, nie obrażaj się.- powiedziała Aria, ale ja twardo udawałem obrażonego.- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył?- zapytała tłumiąc chichot, a ja udałem zamyślonego. I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł!!
- Chcę... Chcę spędzić jutro z tobą cały dzień...
- Hmmm... Jutro...- Dopiero po paru minutach się odezwała.- Dobra, nie mam żadnych planów.
- No to się cieszę.- powiedziałem, a w środku cieszyłem się jak małe dziecko.
Po chwili wjechaliśmy na parking kina. Znalazłem wolne miejsce parkingowe, zaparkowałem i zgasiłem silnik. Szybko wyszedłem i zanim dziewczyna zdążyła odpiąć pas, okrążyłem auto i otworzyłem jej drzwi.
- Proszę bardzo.- powiedziałem- zamykając za nią drzwi i zamykając auto.
- Dziękuje. Więc, czy teraz mi powiesz na jaki film idziemy?- zapytała z nadzieją w głosie.
- Nie.- odpowiedziałem na co ona tylko westchnęła i pokręciła głową. Weszliśmy do kina i udaliśmy się do kasy biletowej. Na szczęście nie było kolejki. Podeszliśmy do okienka:
- Dzień dobry. Poproszę 2 bilety na "Krwawą zemstę".- powiedziałem do kasjerki.
- Proszę bardzo.- powiedziała po chwili podając mi bilety. Zapłaciłem i podszedłem do dziewczyny stojącej na boku.
- "Krwawa zemsta"? Poważnie?- zapytała.
- Tak, a co boisz się?
- Może troszeczkę.- powiedziała, a po chwili dodała.- Tak bardzo troszeczkę.- wywołało to uśmiech na mojej twarzy. Weszliśmy na sale śmiejąc się z jej strachu. Gdy zajęliśmy nasze miejsca, zgasły światła. Po parominutowym bloku reklamowym zaczął się film.
*Oczami Arii*
Film od samego początku był straszny. Na początku tylko zamykałam oczy, ale później nawet nie działało. Podczas sceny w której jakiś psychol morduje parę osób, rozcinając im gardła oraz klatkę piersiową nożem, a później wyrywa im serca, schowałam twarz w "klatę" Malika. Objął mnie i cicho się zaśmiał. Gładził mnie delikatnie ręką po plecach, co sprawiało że się rozluźniałam. Po chwili rozbolała mnie szyje. Ale nie ma się co dziwić, siedziałam w dość dziwnej pozycji. Nagle Zayn przesadził mnie na swoje kolana. Popatrzyłam na niego zdziwiona:
- To po to żeby ci było wygodniej...- szepnął, a w tym czasie na ekranie znowu zanosiło się na coś strasznego. Szybko schowałam z powrotem twarz w jego tors, a on znowu mnie objął. Czułam jak jego ciepły oddech obija się o moją skórę. Czułam zapach jego perfum... W pewnym momencie podniosłam głowę lekko do góry, by na niego spojrzeć. Zobaczyłam że on wpatruje się we mnie. Jego twarz była dosłownie parę centymetrów od mojej. Widziałam każdy szczegół jego twarzy. Idealny nos, usta.... I te piękne czekoladowe oczy, wpatrujące się we mnie.
Z ekranu dobiegły mnie krzyki kobiety, ale nie zwróciłam już na to uwagi. Byłam zbyt zajęta czym innym, a raczej kimś innym. Przysunął się jeszcze bliżej. Wiedziałam co się za chwilę stanie. Pocałujemy się. Nareszcie. Oto nadchodzi ta piękna chwila...
I wtedy właśnie ktoś zafundował mi zimny prysznic. Lodowaty napój spływał po moich włosach i ubraniu. Pisnęłam, gdy kawałek lody wleciał mi pod ubranie. Gwałtownie zerwałam się z kolan Mulata.
-Tak strasznie przepraszam- powiedział nerwowo chłopak, siedzący za mną. To własnie dzięki niemu byłam cała w pepsi.- Tak mi przykro...
-Powinno ci być przykro- warknął Zayn, łapiąc chłopaka za koszulkę i szarpnął nim parę razy. Na szczęście na sali były tylko jeszcze dwie pary, które nawet nie zwróciły na nas uwagi. Spojrzałam na brązowookiego, był prawie suchy. No tak, większość napoju wylała się na mnie...
- Zayn...- upomniałam chłopaka.- Nic się nie stało. Czasami takie rzeczy się zdarzają.
Mulat puścił chłopaka, który opadł na fotel z widoczną ulgą.
- Chodźmy.- powiedział chłopak przez zęby.- Albo zaraz mu przywalę.
Szybko opuściliśmy salę w ciszy. Widziałam że Zayn dalej jest zdenerwowany. Przy wyjściu zatrzymałam go:
- Spokojnie, nic się nie stało.- powiedziałam, patrząc mu w oczy. Patrzyliśmy sobie tak chwilę w oczy.
- Dobra, masz rację.- powiedział.- Przepraszam za ten wybuch...
- Nie musisz... To było uroczę....- powiedziałam, a on się uśmiechnął.- A teraz chodź bo się dziwnie czuje, cała w coli.
- No to chodźmy.- powiedział. Wyszliśmy na zewnątrz, a mnie owiało zimnie powietrze. Zadrżałam, co nie uszło uwadze Zayna. Ściągnął szybko swoją kurtkę i zarzucił mi ją na ramiona.
- Dzięki.- powiedziałam łapiąc za kurtkę.
- Nie ma sprawy.- powiedział. Dopiero teraz się zorientowałam że stoimy już przy aucie. Szybko wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu.
- Więc, co... Jutro cały dzień razem?- zapytałam.- Wiesz próbuje się upewnić.
- Tak. Już nawet wiem co będziemy robić.
- Ale mi nie powiesz...- powiedziałam.
- Nie.- odpowiedział, uśmiechając się, a ja tylko głośno westchnęłam i pokręciłam głową.
- Jesteś niemożliwy... Wiesz to?
- Wiem.- powiedział, szczerząc się jak głupi.
Po chwili podjechaliśmy pod mój dom. Zayn odprowadził mnie pod drzwi.
- To do jutra.- powiedział.
- Do jutra.- powiedziałam przytulając go. Po chwili odsunął się lekko ode mnie. Nasze twarze znowu dzieliły milimetry. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać... I właśnie wtedy, zaświeciło się światło, a z domu wyszedł James.
- Ooo, już wróciłaś.- powiedział, a my odsunęliśmy się od siebie.- Mam nadzieję że w niczym nie przeszkodziłem.- powiedział, a ja zgromiłam go wzrokiem. Chłopak wszedł do środka i zamknął drzwi.
- Do jutra.- powiedział.
- Dobranoc.- powiedziałam, a on odszedł do swojego auta. Stałam chwilę, patrząc jak odjeżdża i weszłam do środka.
- James nie potrzebuję przyzwoitki.- powiedziałam do chłopaka opierającego się o ścianę.
- Jak uważasz.- powiedział, a ja minęłam go i weszłam po schodach na górę. Weszłam do pokoju i zgarnęłam moją piżamę i poszłam do łazienki. Dopiero wtedy zobaczyłam że dalej mam na sobie jego kurtkę. Odłożyłam ją na szafkę w pokoju, a sukienkę wrzuciłam do koszą na brudne pranie. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w piżamę i przebiegłam do łóżka. Przykryłam się kołdrą. Już prawie spałam, gdy...
----------------------------------------------
Więc oto jest nasz pierwszy rozdział. Mam nadzieję że wam się spodoba.
Słucham serca, zostaje. Chłopak namiętnie mnie całuje, a jego ręce gładzą mnie po plecach. Jedna moja ręka jest w jego włosach, a druga znajduje się na jego karku. Przyciąga mnie bliżej siebie, tak że nasze ciała ściśle do siebie przylegają...
Głupia dziewczyno, nie wiesz co cię czeka... On jest zły... Skrzywdzi cię... Będziesz cierpiała... Psychicznie, jak i fizycznie... Siedź cicho głupi mózgu!!!- uciszyłam własne myśli i skupiłam się na chłopaku. Nagle czuje jak coś odciąga mnie od niego. Wyciąga ręce w moją stronę, próbując mnie zatrzymać. Wyciągam ręce w jego stronę,lecz nie to coś jest za mocne. Słyszę tylko ciche ,,Kocham cię". Nie jestem w stanie mu nic odpowiedzieć. Nagle oślepia mnie światło...
I wtedy się obudziłam. To tylko sen.- myślałam.- Taaak, tylko który raz ci się śni?? Piąty jeśli dobrze pamiętam.- powiedział cichy głos w mojej głowie.- Dosyć tego!!- wyciszyłam swoje myśli. Po chwili rozejrzałam się po moim pokoju. Wyglądał jak zawsze: czarne meble, gdzieniegdzie porozrzucane ciuchy i księgi zaklęć, czarno-czerwone ściany, na nich biało lub czarne napisy oraz 3 pary białych drzwi. Jedne na korytarz, drugie do garderoby, a trzecie do łazienki. Cicho westchnęłam, wstałam i skierowałam się do garderoby. Po chwili byłam ubrana, a zważając na to że był środek lata ubrałam się tak. Później poszłam do łazienki, gdzie załatwiłam wszystkie czynności składające się na poranną toaletę. Później zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z pomieszczenia. Swoje kroki skierowałam do półki nad łóżkiem. Leżał tam, mały talizman na łańcuszku. Założyłam go i wtedy do pokoju wpadła Hanna. Hanna to 7-letnie dziecko. Kiedyś wam to wytłumaczę.
- Co się stało skarbie?- zapytałam, siadając na łóżku. Dziewczynka usiadła mi na kolanach.
- Jestem głodna. Zrobisz mi śniadanie?
- Jasne. Chodź.
Zeszłyśmy na dół. posadziłam dziecko na krześle.
- Co chcesz na śniadanie?
- Naleśniki!!! Naleśniki!!!!!- krzyknęła,co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Ok, no to naleśniki.-powiedziałam, zabierając się do roboty. Po 20 minutach naleśniki były prawie gotowe.
Popatrzyłam na Hannę. Widziałam że się nudzi. Szybko wymyśliłam jej zadanie.
- Idź obudź Alex. Przecież nie pozwolę jej spać gdy my nie śpimy!!- powiedziałam, a mała ochoczo zeskoczyła z krzesła i pobiegła na górę. Po chwili usłyszała krzyki i piski oraz moją przyjaciółkę. Po paru minutach postawiłam naleśniki, dodatki do nich oraz parę kanapek na stole. Wtedy zeszły Alex z Hanną.
- Do stołu podano!!- powiedziałam.
Śniadanie przebiegło nam w wesołej atmosferze. Razem z Alex miałyśmy ,,kupę" śmiechu z Hanny. Pod koniec posiłku na dół zszedł James.
- Cześć.-powiedział całując mnie w czoło.- Zostało coś dla mnie? Czy już wszystko zjadłyście?
- Jasne. Siadaj i jedz.- powiedziała Alex, a chłopak usiadł pomiędzy mną, a Alex. Reszta po posiłku minęła nam w jeszcze lepszej atmosferze. Gdy skończyliśmy zapytałam:
- Kto to dzisiaj sprząta?
- Alex!!- odpowiedzieli James i Hanna.
- Ok.- powiedziała dziewczyna i machnęła ręką, a gąbka zaczęła sama myć naczynie.
- Alex. Mieliśmy starać się żyć jak normalni ludzie.- upomniał ją James.
- Ale mi się nie chce.- jęknęła Alex.- Po co nam moc skoro nie możemy jej używać?
- A rób co chcesz...- poddał się James. Spojrzałam na zegarek wskazywał 10:00.
- Ja wychodzę. Mam parę spraw do załatwienia. Przy okazji zrobię zakupy.
- Spoko.- powiedzieli
- Chcecie coś specjalnego?
- Weź żelki.- powiedział James.
- I ciastka.- krzyknęła Alex z salonu.
- Spoko- powiedziałam biorąc torebkę i kluczyki do auta.Założyłam buty i wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Odpaliłam, a z radia popłynęły dźwięki piosenki. To było "Little Things" One Direction. Wręcz kochałam tą piosenkę. Nie zespół, ale piosenkę... Wyjechałam z podwórka w kierunku centrum. Po chwili utknęłam w korku. Jak zwykle w Londynie o tej porze. Pół godziny później wjeżdżałam na parking przy Tesco. Weszłam do środka, a moją twarz owiał przyjemny chłód. Wzięłam wózek i ruszyłam na zakupy. Chodziłam między regałami i wrzucałam to na co miałam ochotę. Do wózka po kolei trafiły: 4 paczki ciastek, Pepsi, piecczywo, dżem, płatki śniadaniowe,jeszcze 2 paczki chipsów, woda, popcorn, żelki,owoce, warzywa... I wiele innych rzeczy. Pod koniec przypomniałam sobie o Nutelli, więc wróciłam po nie do odpowiedniego regału. Po podejściu spotkała mnie niemiła niespodzianka: ostatni słoik Nutelli stał tak daleko, że nawet z moimi 170 cm wzrostu nie mogłam jej dosięgnąć. Brakowało mi dosłownie paru centymetrów.Zaczęłam żałować że nie ubrałam wyższych butów. Podczas mojej ostatnie próby, usłyszałam cichy śmiech. Obróciłam się w stronę z której dobiegał dźwięk. Ujrzałam wysokiego chłopaka, z krótkimi czarnymi włosami i niesamowicie brązowymi, czekoladowymi oczami.
- Pomógłbyś, a nie się śmiał.
- Przepraszam, wyglądałaś komicznie.- powiedział, podając mi słoik.
- Dzięki.
- Tylko dzięki?- powiedział sarkastycznie.
- Och, mój wybawco!! Jak ci się odpłacę??!- powiedziałam, wywołując uśmiech na jego twarzy.
- Więc, może najpierw powiesz jak masz na imię.
- Aria.
- Zayn. Więc mogłabyś podać mi swój numer.- powiedział podając mi swój telefon.
- Proszę, wpisz swój numer.- powiedziałam podając mu swój telefon. Szybko wpisałam mu swój numer i oddałam mu telefon. Po chwili dostałam swój telefon i schowałam go do kieszeni.
- To do widzenia.- powiedziałam.
- Do zobaczenia.- powiedział.
Chłopak wydał mi się fajną osobą, więc mam nadzieję kiedyś jeszcze go spotkać.
Po zapłaceniu za zakupy, poszłam do auta, zapakowałam zakupy i wyjechałam z parkingu. Po 15 minutach jazdy, wjechałam na podziemny parking mojej ulubionej galerii. Windą wjechałam na parter i weszłam do sklepu. To co zobaczyłam, zamurowało mnie. Tyle genialnych ciuchów!!
Wybrałam sobie parę par spodenek, kilka bluzek oraz torebek. Podeszłam do kasy aby zapłacić za zakupy i przypadkowo dźgnęłam kogoś łokciem.
- Przepraszam.- powiedziałam odwracając się przodem do tej osoby.
- Aria?- usłyszałam znajomy głos.
- Zayn? O hej.- okazało się że to jego dźgnęłam.
- Cześć, co za spotkanie- drugi raz w ciągu dwóch godzin. Zakupy?
- Tak. Zgaduję że ty też?
- Tak stwierdziłem że trzeba trochę odświeżyć garderobę.
- Tak, czasami trzeba to zrobić.- powiedziałam, wręczając kasjerce odpowiednią kwotę. Kątem oka widziałam że Zayn czeka na mnie przy wyjściu. Zabrałam swoje zakupy i podeszłam do chłopaka.
- Poszłabyś ze mną na kawę? Tak za pół godziny. Muszę coś załatwić..- zaproponował
- Jasne.
- To co za pół godziny, w kawiarni.
- Ok.
- To do później.- powiedział, a ja się jeszcze szerzej uśmiechnęłam.
- Pa.- powiedziałam i się odwróciłam. Po przejściu jakiś 5 metrów, spoglądnęłam do tyłu i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Naprawdę fajny chłopak.-pomyślałam.
Weszłam do sklepu z dodatkami. Kupiłam sobie kilka par kolczyków, naszyjniki, apaszki oraz spinek. Później poszłam do zielarskiego. Potrzebowałam parę ziół i roślin do zaklęć. Po wyjściu ze sklepu spojrzałam na zegar. Zostało mi jeszcze pięć minut. Kawiarnia była niedaleko, więc weszłam jeszcze do sklepu po płytę. Szybko złapałam płytę i już szłam do kasy, gdy zobaczyłam płytę One Direction, wersję limitowaną. Wiedziałam że go skądś znam!!!- pomyślałam. Wzięłam także tą płytę i podeszłam do kasy, zapłaciłam, wyszłam ze sklepu i poszłam na umówione spotkanie. Po wejściu do kawiarni zobaczyłam Zayna siedzącego przy stoliku w rogu. Szybko podeszłam do niego.
- Hej, po raz nie wiem który.- powiedziałam
- Siema. I jak tam zakupy?
- A nie narzekam... A ty?
- U mnie też dobrze.
- Więc, opowiedz mi coś o sobie.- powiedział.
- Co mogę ci powiedzieć... Więc, mam 20 lat, mieszkam w Londynie...
- Jakieś pasję?
- Uwielbiam tańczyć, choć nie twierdzę że umiem...
- Jakaś rodzina? Rodzeństwo? Chłopak?- zapytał
- Nie mam rodziców, umarli gdy mała...
- Przykro mi.- powiedział.
- Eeeee... Nie warto, już się z tym pogodziłam...- powiedziałam.- A wracając do reszty pytań: nie mam rodzeństwa ani chłopaka.- nie jestem pewna, ale chyba uśmiechnął się na chwilę, na wzmiankę o braku chłopaka.- Dobra teraz ty.- niestety wtedy przyszła kelnerka.
- Co dla państwa?
- Ja poproszę mrożoną herbatę.- zamówił Zayn.
- Ja poproszę to samo.
- Dziękuje. Zaraz je przyniosę.- powiedziała, i odeszła.
- Więc, opowiadaj.- powiedziałam.
- No cóż....- zacytował mnie, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.- Mam 20 lat, mieszkam w Londynie, jestem członkiem One Direction...- powiedział i sprawdził moją reakcję.
- Spokojnie nie mam zamiaru piszczeć...
- Dobrze wiedzieć...-powiedział i dostał ode mnie kuksańca w ramię.- Ałł!!! Uważaj!!- powiedział, a ja się roześmiałam. Wtedy kelnerka przyniosła napoje. Wzięłam łyka napoju i zadawałam następne pytania. Po jakiejś godzinie zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam Zayna i odebrałam:
- Co tam James?
- Gdzie ty jesteś??! Nie ma cię już 4 godziny, a miałaś być za chwilę!!
- Po pierwsze nic takiego nie mówiłam, a po drugie umiem o siebie zadbać.
- Spokojnie, za ile będziesz?
- Nie wiem... Muszę coś załatwić...
- Ok. Do zobaczenia.
- Pa.- powiedziałam i się rozłączyłam.- Przepraszam.- powiedziałam do Zayna.
- Nie ma za co. Ale faktycznie chyba zająłem ci za dużo czasu...
- Nieeee...- zaprotestowałam.- To były bardzo miłe chwile.
- Więc może pójdziesz ze mną do kina??- czekaj czy on...- Wiesz jeśli chcesz...- powiedział wlepiając swój wzrok w podłogę.
- Bardzo chętnie.
- Naprawdę?- zapytał podnosząc wzrok.
- Tak.
- To fajnie... Zadzwonię do ciebie i przekaże ci szczegóły.
- Ok. Ja chyba muszę lecieć...
- Rozumiem.- powiedział i przywołał kelnerkę. Zapłacił za napoje i wyszliśmy z kawiarni.
- To do zobaczenia.- powiedziałam.
- Cześć.- powiedział i mnie przytulił. Boże, jak on przytula!!- ta myśl przeleciała jak strzała przez moją głowę. Niechętnie się od niego oderwałam.
- To pa.
- Do zobaczenia.- powiedział, a ja się uśmiechnęłam i odeszłam.
*Oczami Louisa*
Usłyszałem jak trzasnęły drzwi, więc poszedłem zobaczyć kto przyszedł. Na korytarzu zobaczyłem Zayna.
-Co tak długo- spytałem. Nie było go już ze cztery godziny.
-Coś, eeee... ktoś mnie zatrzymał - wymamrotał.
Ściągnął buty i już miał mnie wyminąć, ale go zatrzymałem. Dziwnie się zachowywał.
-Kto cię zatrzymał?- zapytałem rozbawiony jego reakcją. Zachowywał się jak przestraszony jelonek, stojący przed myśliwym.
-Nazywa się Aria -oznajmił.-Spotkałem ją dzisiaj rano i poszliśmy na kawę.
-Znacie się?- zapytałem, a kiedy kiwnął głową na tak, dodałem -Od kiedy?
-Od dzisiaj.
- Kolejna nic nie znacząca dziewczyna?- Zayn flirtował z nimi, spotykał się, całował... a potem nigdy nie oddzwaniał. Taki już był. Niektóre próbowały się z nim skontaktować, ale po kilku nieudanych próbach dawały sobie spokój.
-Umówiłeś się z nią? - zadałem kolejne pytanie.
-Tak- odpowiedział -na dzisiaj. Mogę już iść?
- Jasne.- powiedziałem, a on odwrócił się i poszedł na górę.
*Oczami Zayna*
Louis miał rację. Kiedyś taki byłem... Dziewczyny były dla mnie zabawką na jedną noc... Nie szanowałem ich. Wszystkie były puste, interesowały się tylko tym kim jestem, nie jaki jestem.. Miały masę makijażu, ubrane były w skąpe, prawie nic nie zakrywające ubrania... Ale ona... Ona jest inna. Nie udaje kogoś kim nie jest, po prostu jest sobą... Jest miła, otwarta, zabawna... A co do jej wyglądu... Nie widziałem nigdy osoby która prawie bez makijażu, w zwykłych ciuchach wygląda tak olśniewająco. Wyglądała sto razy lepiej niż tamte dziewczyny.... Nie wiem co do niej czuję... Boże, zachowuje się jak baba!! Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem co wyświetlają w kinach... Wybrałem film i sprawdziłem godziny w których jest wyświetlany. Po chwili wysłałem SMSa do Arii:
- Jasne.- powiedziałem, a on odwrócił się i poszedł na górę.
*Oczami Zayna*
Louis miał rację. Kiedyś taki byłem... Dziewczyny były dla mnie zabawką na jedną noc... Nie szanowałem ich. Wszystkie były puste, interesowały się tylko tym kim jestem, nie jaki jestem.. Miały masę makijażu, ubrane były w skąpe, prawie nic nie zakrywające ubrania... Ale ona... Ona jest inna. Nie udaje kogoś kim nie jest, po prostu jest sobą... Jest miła, otwarta, zabawna... A co do jej wyglądu... Nie widziałem nigdy osoby która prawie bez makijażu, w zwykłych ciuchach wygląda tak olśniewająco. Wyglądała sto razy lepiej niż tamte dziewczyny.... Nie wiem co do niej czuję... Boże, zachowuje się jak baba!! Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem co wyświetlają w kinach... Wybrałem film i sprawdziłem godziny w których jest wyświetlany. Po chwili wysłałem SMSa do Arii:
Bądź gotowa na 19:00. Podjadę pod ciebie...
Tylko wiesz potrzebuję twojego adresu...
Zayn
Odłożyłem telefon i opadłem na łóżko. Na samą myśl o tym spotkaniu, robiło mi się cieplej na duszy.*Oczami Arii*
Wróciłam do domu i krzyknęłam:
- Już jestem!!
- Aria!!- krzyknęła Hanna.
- Cześc skarbie!! To co bierzemy się za obiad?
- Zamówiliśmy pizze.- powiedziała Alex wychodząc z salonu.- Nie chciało nam się czekać na ciebie.
- Ok. - powiedziałam idąc do salonu.
- O hej.- powiedział James.
- Siema.- powiedziałam i usiadłam obok niego. Nie wytrzymałam długo, wstałam. poszłam na górę do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Wtedy mój telefon oznajmił, że przyszedł SMS.
Bądź gotowa na 19:00. Podjadę pod ciebie...
Tylko wiesz potrzebuję twojego adresu...
Zayn
- Nienawidzę niespodzianek...- powiedziałam i zrobiłam minę obrażonego dziecka.
Szybko odpisałam, podając mój adres. Po chwili dostałam następnego SMSa.
To o 19:00 pod twoim domem.
Nie odpisywałam już tylko popatrzyłam na zegarek. Była 15:30. Zeszłam na dół zjadłam z resztą bandy pizzę. Po posiłku była już 16:00. Poszłam na górę i wskoczyłam pod prysznic. Po godzinnej kąpiel, lekko podkręciłam włosy i je upięłam je. Po tych zabiegach na włosach zaczęłam robić makijaż. Puder, róż, cień, kreski nad oczami oraz tusz. Spojrzała na zegarek... Zostało mi jeszcze 45 minut... Szybko poszłam do garderoby i zaczęłam wybierać ubrania. Po chwili miałam gotowy zestaw. Popatrzyłam na zegarek. Była 18:55. Zeszłam na dół.
- Wychodzę!!- krzyknęłam, gdy usłyszałam podjeżdżające auto. Wtedy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Zayna siedzącego w aucie.
- Cześć.- powiedziałam wsiadając do auta.
- Hej. Pięknie wyglądasz.
- Dzięki. Ty też.- powiedziała lustrując wzrokiem jego strój.
- Więc na co idziemy?- zapytałam.
- Niespodzianka.- powiedział i się złowieszczo uśmiechnął.
*Oczami Zayna*
Tak słodko wyglądała z obrażoną miną.
- Oj, weź nie obrażaj się...- powiedziałem, a ona tylko odwróciła głowę i kontynuowała swojego ,,focha"
- Dobrze teraz ja się obrażam- powiedziałem moim obrażonym głosem. Jechaliśmy parę minut w ciszy ,,obrażeni" na siebie.
- Ej, nie obrażaj się.- powiedziała Aria, ale ja twardo udawałem obrażonego.- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył?- zapytała tłumiąc chichot, a ja udałem zamyślonego. I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł!!
- Chcę... Chcę spędzić jutro z tobą cały dzień...
- Hmmm... Jutro...- Dopiero po paru minutach się odezwała.- Dobra, nie mam żadnych planów.
- No to się cieszę.- powiedziałem, a w środku cieszyłem się jak małe dziecko.
Po chwili wjechaliśmy na parking kina. Znalazłem wolne miejsce parkingowe, zaparkowałem i zgasiłem silnik. Szybko wyszedłem i zanim dziewczyna zdążyła odpiąć pas, okrążyłem auto i otworzyłem jej drzwi.
- Proszę bardzo.- powiedziałem- zamykając za nią drzwi i zamykając auto.
- Dziękuje. Więc, czy teraz mi powiesz na jaki film idziemy?- zapytała z nadzieją w głosie.
- Nie.- odpowiedziałem na co ona tylko westchnęła i pokręciła głową. Weszliśmy do kina i udaliśmy się do kasy biletowej. Na szczęście nie było kolejki. Podeszliśmy do okienka:
- Dzień dobry. Poproszę 2 bilety na "Krwawą zemstę".- powiedziałem do kasjerki.
- Proszę bardzo.- powiedziała po chwili podając mi bilety. Zapłaciłem i podszedłem do dziewczyny stojącej na boku.
- "Krwawa zemsta"? Poważnie?- zapytała.
- Tak, a co boisz się?
- Może troszeczkę.- powiedziała, a po chwili dodała.- Tak bardzo troszeczkę.- wywołało to uśmiech na mojej twarzy. Weszliśmy na sale śmiejąc się z jej strachu. Gdy zajęliśmy nasze miejsca, zgasły światła. Po parominutowym bloku reklamowym zaczął się film.
*Oczami Arii*
Film od samego początku był straszny. Na początku tylko zamykałam oczy, ale później nawet nie działało. Podczas sceny w której jakiś psychol morduje parę osób, rozcinając im gardła oraz klatkę piersiową nożem, a później wyrywa im serca, schowałam twarz w "klatę" Malika. Objął mnie i cicho się zaśmiał. Gładził mnie delikatnie ręką po plecach, co sprawiało że się rozluźniałam. Po chwili rozbolała mnie szyje. Ale nie ma się co dziwić, siedziałam w dość dziwnej pozycji. Nagle Zayn przesadził mnie na swoje kolana. Popatrzyłam na niego zdziwiona:
- To po to żeby ci było wygodniej...- szepnął, a w tym czasie na ekranie znowu zanosiło się na coś strasznego. Szybko schowałam z powrotem twarz w jego tors, a on znowu mnie objął. Czułam jak jego ciepły oddech obija się o moją skórę. Czułam zapach jego perfum... W pewnym momencie podniosłam głowę lekko do góry, by na niego spojrzeć. Zobaczyłam że on wpatruje się we mnie. Jego twarz była dosłownie parę centymetrów od mojej. Widziałam każdy szczegół jego twarzy. Idealny nos, usta.... I te piękne czekoladowe oczy, wpatrujące się we mnie.
Z ekranu dobiegły mnie krzyki kobiety, ale nie zwróciłam już na to uwagi. Byłam zbyt zajęta czym innym, a raczej kimś innym. Przysunął się jeszcze bliżej. Wiedziałam co się za chwilę stanie. Pocałujemy się. Nareszcie. Oto nadchodzi ta piękna chwila...
I wtedy właśnie ktoś zafundował mi zimny prysznic. Lodowaty napój spływał po moich włosach i ubraniu. Pisnęłam, gdy kawałek lody wleciał mi pod ubranie. Gwałtownie zerwałam się z kolan Mulata.
-Tak strasznie przepraszam- powiedział nerwowo chłopak, siedzący za mną. To własnie dzięki niemu byłam cała w pepsi.- Tak mi przykro...
-Powinno ci być przykro- warknął Zayn, łapiąc chłopaka za koszulkę i szarpnął nim parę razy. Na szczęście na sali były tylko jeszcze dwie pary, które nawet nie zwróciły na nas uwagi. Spojrzałam na brązowookiego, był prawie suchy. No tak, większość napoju wylała się na mnie...
- Zayn...- upomniałam chłopaka.- Nic się nie stało. Czasami takie rzeczy się zdarzają.
Mulat puścił chłopaka, który opadł na fotel z widoczną ulgą.
- Chodźmy.- powiedział chłopak przez zęby.- Albo zaraz mu przywalę.
Szybko opuściliśmy salę w ciszy. Widziałam że Zayn dalej jest zdenerwowany. Przy wyjściu zatrzymałam go:
- Spokojnie, nic się nie stało.- powiedziałam, patrząc mu w oczy. Patrzyliśmy sobie tak chwilę w oczy.
- Dobra, masz rację.- powiedział.- Przepraszam za ten wybuch...
- Nie musisz... To było uroczę....- powiedziałam, a on się uśmiechnął.- A teraz chodź bo się dziwnie czuje, cała w coli.
- No to chodźmy.- powiedział. Wyszliśmy na zewnątrz, a mnie owiało zimnie powietrze. Zadrżałam, co nie uszło uwadze Zayna. Ściągnął szybko swoją kurtkę i zarzucił mi ją na ramiona.
- Dzięki.- powiedziałam łapiąc za kurtkę.
- Nie ma sprawy.- powiedział. Dopiero teraz się zorientowałam że stoimy już przy aucie. Szybko wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu.
- Więc, co... Jutro cały dzień razem?- zapytałam.- Wiesz próbuje się upewnić.
- Tak. Już nawet wiem co będziemy robić.
- Ale mi nie powiesz...- powiedziałam.
- Nie.- odpowiedział, uśmiechając się, a ja tylko głośno westchnęłam i pokręciłam głową.
- Jesteś niemożliwy... Wiesz to?
- Wiem.- powiedział, szczerząc się jak głupi.
Po chwili podjechaliśmy pod mój dom. Zayn odprowadził mnie pod drzwi.
- To do jutra.- powiedział.
- Do jutra.- powiedziałam przytulając go. Po chwili odsunął się lekko ode mnie. Nasze twarze znowu dzieliły milimetry. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać... I właśnie wtedy, zaświeciło się światło, a z domu wyszedł James.
- Ooo, już wróciłaś.- powiedział, a my odsunęliśmy się od siebie.- Mam nadzieję że w niczym nie przeszkodziłem.- powiedział, a ja zgromiłam go wzrokiem. Chłopak wszedł do środka i zamknął drzwi.
- Do jutra.- powiedział.
- Dobranoc.- powiedziałam, a on odszedł do swojego auta. Stałam chwilę, patrząc jak odjeżdża i weszłam do środka.
- James nie potrzebuję przyzwoitki.- powiedziałam do chłopaka opierającego się o ścianę.
- Jak uważasz.- powiedział, a ja minęłam go i weszłam po schodach na górę. Weszłam do pokoju i zgarnęłam moją piżamę i poszłam do łazienki. Dopiero wtedy zobaczyłam że dalej mam na sobie jego kurtkę. Odłożyłam ją na szafkę w pokoju, a sukienkę wrzuciłam do koszą na brudne pranie. Wzięłam szybki prysznic, wskoczyłam w piżamę i przebiegłam do łóżka. Przykryłam się kołdrą. Już prawie spałam, gdy...